6/26/2015

Dlaczego warto używać kosmetyków mineralnych? Recenzja: Puder matująco utrwalający i Puder rozświetlający- Earthnicity.

Hejka! :)

Ostatnio zauważalny jest trend na jak najbardziej naturalne kosmetyki. Sama jestem zwolenniczką tego typu produktów, zwłaszcza jeśli chodzi o pielęgnację twarzy i przynosi mi to bardzo dobre efekty. O ile w szeroko rozumianej pielęgnacji znalezienie naturalnych kosmetyków staje się co raz łatwiejsze, tak jeśli chodzi o kolorówkę, nie jest to jeszcze zbyt popularny temat. Na szczęście osoby, które także w makijażu chcą postawić na zgodę z naturą, mają do dyspozycji kosmetyki mineralne. Szeroki wybór tego typu produktów ma firma Earthnicity, której to puder matująco- utrwalający i puder rozświetlający otrzymałam na ostatnim spotkaniu blogerek i chcę je Wam dziś przedstawić.

Na początek opowiem Wam jednak trochę o kosmetykach mineralnych, bo zauważyłam, że nie są one jeszcze zbytnio popularne, a temat jest warty uwagi. Sama podkładu mineralnego używam od roku, a od ponad pół roku nie sięgam w ogóle po podkłady płynne/drogeryjne (czy jak kto woli je nazywać). Między innymi dzięki temu, choć też pielęgnację twarzy przeorganizowałam na naturalną, moja cera wygląda naprawdę zadowalająco. Jak przypomnę sobie jej stan sprzed roku, to aż mnie ciarki przechodzą ... Jestem przekonana, że zmiana podkładu na mineralny zrobiła swoje.

Dlaczego warto używać kosmetyków mineralnych?

Dlatego, że:
- nie podrażniają skóry i nie wywołują reakcji alergicznych;
- mają krótkie i bezpieczne składy, nie zawierają konserwantów ani parabenów;
- są produktami w 100% naturalnymi, bez dodatków zapachowych, barwiących, czy drażniących;
- są lekkie, nie obciążają cery i nie zapychają porów (są niekomedogenne);
- działają przeciwzapalnie, kojąco, leczniczo;
- posiadają działanie matujące, ponieważ absorbują nadmiar sebum;
- pozostawiają cerę gładką i aksamitną w dotyku;
- stanowią uzupełnienie codziennych zabiegów pielęgnacyjnych;
- wspomagają proces odnowy skóry;
- pozostawiają piękny, naturalny wygląd, bez "efektu maski";
- aplikuje się je miękkim, delikatnym pędzlem, co eliminuje podrażnienie oraz naciąganie skóry podczas wykonywania makijażu;
- są jedynym możliwym kamuflażem po zabiegach dermatologii estetycznej, np. mezoterapia, peelingi, kawasy, botoks, itd.
- posiadają działanie anty-aging, chronią przed promieniami UVA i UVB na poziomie SPF 15;
- zapewniają najwyższą jakość wykonywanego makijażu: odpowiednie krycie, aksamitną gładkość i trwałość;
- gwarantują ochronę przed potem i wodą ze względu na wodoodporną formułę (nie spływają z twarzy podczas treningu sportowego, czy pływania).

Od siebie dodam jeszcze, że:
- są baaardzo wydajne;
- łatwo się je rozprowadza na twarzy, jak już złapie się wprawę, to podkład da się idealnie nałożyć nawet bez użycia lustra :D


Mam nadzieję, że powyższe informacje chociaż trochę zachęciły Was do wypróbowania kosmetyków mineralnych, o ile jeszcze ich nie znacie. A może skusicie się na któryś z poniższych?


Puder Matująco- utrwalający (VELVET HD) &
Puder Rozświetlający (Silk Glow Light)


Puder matująco- utrwalający ma białą barwę- jest transparentny, a więc odpowiedni dla każdej karnacji.
A tak prezentuje się jego skład:
Puder ten daje piękne matowo- satynowe wykończenie makijażu. Nie jest to płaski mat, którego szczerze nie cierpię. Twarz jest ładnie zmatowiona, a jednocześnie prezentuje się zdrowo i naturalnie. Moja buzia nie błyszczy się jakoś uciążliwie, nie mam z tym dużego problemu i u mnie efekt matu utrzymuje się cały dzień. Używam go zarówno na podkład mineralny, jak i krem BB i z obydwoma tymi produktami ów puder się polubił. Dzięki temu, że jego skład jest krótki bardzo przyjazny dla skóry, produkt nie zatyka porów i nie przyczynia się do powstawania zaskórników. Na uwagę zasługuje również fakt, iż puder ten jest bardzo wydajny i choć posiadam niewielki słoiczek to wygląda na to, że będę się nim jeszcze długo cieszyć.
Dostępny TUTAJ.

Puder rozświetlający (Silk Glow Light) ma jaśniutki beżowo- złoty kolor.
Tak prezentuje się jego skład:
Ów puder spełnia u mnie rolę rozświetlacza. Odcień ten jest chłody i idealnie pasuje do mojej jaśniutkiej cery. Produkt nie zawiera w sobie chamskich brokatowych drobinek, jego struktura jest bardo drobniutka. Nałożony na skórę tworzy efekt pięknej tafli, co mam nadzieję udało mi się uchwycić na poniższym zdjęciu. Świetnie prezentuje się na twarzy- nie rzuca się od razu w oczy, ale jednak swoje robi, sprawiając, że buzia staje się promienna i ... rozświetlona ;) Puder nie znika z twarzy po kilku godzinach, dzielnie wytrzymuje cały dzień.
Dostępny TUTAJ.
Jak wywnioskować można z moich wywodów, obydwa te pudry przypadły mi do gustu. Bardzo ładnie prezentują się na twarzy, utrzymują się cały dzień, a co również dla mnie ważne- mają składy przyjazne dla skóry. 

Wydawać by się mogło, że ceny minerałków są wysokie, szczególnie gdy porównuje się je do drogeryjnej kolorówki. Jednak to, co w sobie mają kosmetyki mineralne, a co drogeryjne, to jest niebo a ziemia. I chyba lepiej jest zaserwować twarzy makijaż, który jej nie zaszkodzi, a nawet wręcz może pomóc, niż taki, który zalepi skórę na (niekoniecznie)cały dzień.

Jeśli chcielibyście dowiedzieć się więcej na temat kosmetyków mineralnych, zapraszam Wad do Poradnika Earthnicity. Tam dowiecie się m.in jak w odpowiedni sposób aplikować mineralny makijaż.

Znacie któryś z tych produktów?
Używacie kosmetyków mineralnych?


6/23/2015

Troskliwa Brzoskwinia- cukrowy peeling do ciala, Bielenda.

Cześć Kochani! :)

Nie wiem jak Wy, ale ja latem zwiększam częstotliwość używania peelingów. Tym samym schodzą one u mnie bardzo szybko i co rusz w łazience gości u mnie inny zdzierak. Ostatnio o usuwanie martwego naskórka z powierzchni mego ciała troszczy się ... Troskliwa Brzoskwinia ;) A dokładniej rzecz ujmując- tak nazwany cukrowy peeling do ciała, Bielenda.
 Peeling znajduje się w plastikowym słoiczku i jest go tam 200g.
Na opakowaniu znajdują się takie informacje na jego temat:
Skład peelingu, gdzie znajdziemy nie przez wszystkich lubianą parafinę.
 Pod plastikową nakrętką znajduje się dodatkowe zabezpieczenie w postaci sreberka, które daje nam pewność, że nikt w naszym peelingu nie grzebał, mówiąc dosadnie ;)
A w słoiczku znajdziemy pięknej, brzoskwiniowej barwy peeling, o dość gęstej i średnio zbitej konsystencji.
W strukturze peelingu znajdują się liczne cukrowe drobinki- nie koniecznie malutkie ;)
Moja opinia:
- peeling ma ładny i bardzo słodki brzoskwiniowy zapach, nie jest to jednak zapach świeżych brzoskwiń, a raczej jakiś cukierków/galaretki czy innych słodkopodobnych wyrobów stylizowanych na brzoskwinie, tak czy siak, choć nie stricte brzoskwiniowy, zapach jest ładny;
- po użyciu peelingu jeszcze przez długi czas czuć ten słodko-owocowy zapach w łazience;
- drobinki cukrowe (wiadomo jakiej wielkości są cukrowe ziarenka) są bardzo liczne;
- dzięki odpowiedniej zwartości składników peelingu, nie spływa on ze skóry i możemy się porządnie wymasować :D przekłada się to również na jego wydajność;
- peeling bardzo dobrze spełnia swoją rolę, jednak nie jest to najmocniejszy zdzierak jaki miałam;
- skóra po jego użyciu jest wygładzona, miękka, a tym samym przyjemna w dotyku;
- po masażu owym peelingiem jest ona lekko zaczerwieniona, ale to chyba rzecz oczywista, jeśli chodzi o peelingi mechaniczne ;)
- peeling ma wysoko w składzie parafinę, zostawia przez to na skórze delikatnie tłustawą powłoczkę- jeśli to komuś przeszkadza zawsze można ją zmyć;
- peeling mnie nie podrażnił, ani nie uczulił.
Produkt spełnia się w swojej roli, choć najmocniejszym zdzierakiem nie jest. Nadaje skórze gładkości, a swoim przyjemnym zapachem umila rytuał peelingowania ;)

Cena: ok. 15zł/ 200g
Dostępność: Drogerie Natura, Rossmann, Tesco, Real ...nawet w Biedronce kiedyś widziałam ;) itp.

Znacie ten peeling?
Jakiego obecnie "zdzieraka" używacie?

6/19/2015

Glinka brazylijska czarna- dogłębne oczyszczenie skóry.

Dzień doooobry :)

Rzadko kiedy używam do twarzy innych maseczek, niż tych, zrobionych z czystych glinek. Moja buźka je bardzo lubi, niektóre wręcz uwielbia, dlatego chętnie po nie sięgam i poznaje wciąż nowe (nawet nie wiedziałam, że istnieje ich aż tyle!). Ostatnio maseczkowe rytuały piękna odbywały się w moim domowym zaciszu z użyciem glinki w kolorze czarnym! Dzięki uprzejmości firmy MAZIDŁA miałam możliwość poznać jakie walory posiada glinka brazylijska czarna i o niej opowiem Wam w tym poście.
Glinka (50g) znajduje się w plastikowym słoiczku.
Zamykany jest on również plastikową pokrywką.
Glinka, jak nietrudno się domyśleć ma czarny kolor i jest on naprawdę mocno czarny, szczególnie po rozrobieniu z wodą.
Na stronie Mazideł znajdziemy takie informacje o tej glince:
Dzięki wysokiej zawartości minerałów, w tym głównie krzemu, glinka wzmacnia oraz uelastycznia skórę, wysyca ją cennymi minerałami, regeneruje, przyśpiesza proces gojenia, poprawia metabolizm skóry oraz mikrokrążenie, dzięki czemu wpływa na zdrowy koloryt i lepsze odżywienie skóry, a także wspomaga walkę z wolnymi rodnikami. Jest szczególnie cennym naturalnym składnikiem kosmetycznym wykazującym działanie ujędrniające i rewitalizujące zwiotczałą, starzejącą się skórę.
Glinka nie rozpuszcza się w wodzie, natomiast po zmieszaniu z wodą pęcznieje i dzięki cząsteczkom o koloidalnych rozmiarach, nabiera silnych zdolności absorpcyjnych - wchłania nadmiar tłuszczu, zanieczyszczenia oraz obumarłe komórki naskórka. W efekcie skóra jest wygładzona, koloryt ożywiony a pory oczyszczone i zwężone.
Czarna glinka brazylijska, z uwagi na silne właściwości przeciwzapalne przeznaczona jest do pielęgnacji wszystkich rodzajów cer z podrażnieniami i stanami zapalnymi.
Glinka pomaga także zredukować przetłuszczanie skóry głowy.

Moja opinia:
Glinka bardzo dobrze łączy się z wodą, czy hydrolatami, nie tworzy grudek, powstaje idealnie gładka "masa". Nie ma też problemu z nałożeniem jej na twarz. Jak to glinki mają w zwyczaju, tak również ta zasycha na buzi, ale ja staram się do tego nie dopuszczać i spryskuję ją mgiełką do twarzy. Po 15 minutach zmywam i idzie mi to całkiem nieźle, pomijając fakt, że cała umywalka jest upaćkana na czarno ;) Podczas zmywania wyczuwalne są drobniutkie ziarenka, które fundują twarzy dodatkowy masaż.
Po zmyciu skóra jest rozjaśniona oraz ładnie zmatowiona, a zaczerwienienia ukojone. Glinka ta silnie oczyszcza, co widać już po jej zmyciu- oczyszczone pory od razu da się zauważyć. Jednak oczyszczanie to jest bardziej dogłębne, gdyż zawsze po jej użyciu, następnego dnia wychodziły mi na wierzch "niespodzianki" siedzące pod skórą i czyhające by zaatakować w najmniej spodziewanym momencie :P Jest to bardzo dobre, gdy chcemy postawić na oczyszczenie skóry, jednak nie zalecam, by sięgać po tę glinkę dzień przed np. jakąś imprezą, bo może się okazać, że tego dnia, buźka nie będzie prezentowała się zbyt okazale ;) 
Ze względu na silne właściwości oczyszczające raczej nie poleciłabym tej glinki osobom z wrażliwą skórą. Natomiast cery tłuste i zanieczyszczone na pewno będą zadowolone z działania tej glinki. 
Glinka ta nie wysusza skóry, ale też nie zauważyłam, by ją jakoś szczególnie nawilżyła. 

Z pośród wielu glinek, z jakimi miałam już do czynienia, ta wydaje mi się mieć najsilniejsze właściwości oczyszczające- do tej pory za takową uważałam glinkę zieloną, jednak czarna ją przebiła ;) Jeśli więc Twoja cera potrzebuje oczyszczenia- zaserwuj jej maseczkę z glinki brazylijskiej czarnej.

Dostępność: Mazidła
Ceny: 11,73zł/50g  20,87zł/100g  37,17zł/200g

Znacie tę glinkę ?
Używacie glinek ?
Która jest Waszą ulubioną ?

6/17/2015

Krem pod oczy POSE.

Hejka! :)

Przyznam się Wam, że stosunkowo niedawno zaczęłam sięgać po kremy przeznaczone do pielęgnacji okolic oczu. Staram się to teraz nadrobić, bo widzę różnicę między niestosowaniem kremu, a jego używaniem (w miarę regularnym). Ostatnio o skórę wokół moich oczu dba  POSE Undereye Cream. Jak ów krem spełnia swą rolę, dowiecie się z tego wpisu. Zapraszam!
Opakowanie zawierające krem umieszczone zostało w kartoniku o bardzo ciekawym kształcie. Znajdują się na nim informacje dotyczące produktu. 
Krem znajduje się w bardzo eleganckim opakowaniu, o pojemności 30 ml.
Jest ono zaopatrzone w pompkę typu airless, co sprawia, że użytkowanie kremu jest wygodne i higieniczne.
Krem ma lekką konsystencję, nie jest zbytnio gęsty.
Moja opinia:
Zapach produktu określiłabym jako neutralny, nie jest mocno wyczuwalny, a gdy już się na nim skupię, to wyczuwam ziołowe nuty. Krem, mimo lekkiej konsystencji jest dość tłustawy, taki oleisty. Sprawia to, że choć całkiem dobrze się wchłania, to na skórze pozostawia tłustą warstewkę- coś, jakby oleistą powłoczkę. Dlatego też, ja sięgam po niego jedynie wieczorem, bo jakoś nie widzi mi się chodzenie z tłustymi powiekami wciągu dnia ;) Krem jest bardzo wydajny, wystarczy zaledwie odrobinka na posmarowanie okolic oczu. Czasami mam wrażenie, że nawet jedno naciśnięcie pompki to za dużo (i mam tu na myśli okolice obu oczu, nie jednego).
Krem idealnie nawilża skórę wokół oczu i odżywia ją. Poprawia tym samym jej napięcie, skóra jest jakby bardziej elastyczna, co jeśli chodzi o okolice oczu, jest szczególnie pożądane- wiadomo w czym rzecz ;) Krem nałożony na noc sprawia, że rankiem spojrzenie jest świeże, nie ma efektu opuchniętych oczu. Działanie w pełni mnie satysfakcjonuje.
Ogromnie podoba mi się też skład kremu!
Produkt nie powoduje pieczenia, łzawienia itp. Nie podrażnia wrażliwej skóry w okolicach oczu, nie spowodował również u mnie uczulenia.

Cena produktu jest dość wysoka, zgodzę się z tym. Dobrze jednak, że idzie ona w parze z jakością i za tę sumę otrzymujemy produkt o pięknym składzie i bardzo dobrym działaniu.
Cena: 96,93 zł
Dostępność: ekoskin

Znacie ten krem?
Jakich produktów używacie pod oczy?
Macie swojego ulubieńca w tej dziedzinie?

6/14/2015

Przybyło zamówienie z Dresslink :) "ałtfit" :D

Czeeeść! :)

Pamiętacie jak pokazywałam Wam, co zamówiłam sobie w sklepie Dresslink? Zamówienie przyszło bardzo szybko, bo zaledwie po półtora tygodnia od złożenia, a więc biorąc pod uwagę z jak daleka szła ta paczka, to jest to czas niedługi. Znalazłam wreszcie chwilkę, by zrobić zdjęcia moich nowości i spieszę, by je Wam pokazać.
Ja jestem zadowolona ze swojego wyboru. Zarówno obie bluzki, jak i naszyjnik oraz rajstopki są dobrej jakości, ładnie się prezentują i mam nadzieję, że trochę mi posłużą. Dodatkowo cieszą niskie ceny tych rzeczy :)
No ale już nie przedłużam i zapraszam Was do oglądania :)
bluzka- dostępna w trzech kolorach TUTAJ
naszyjnik- dostępny TUTAJ
rajstopki- dostępne 7 wzorów TUTAJ

Oprócz tych trzech powyższych rzeczy, zamówiłam sobie jeszcze bluzkę z kotem, myślałam, ze będzie ona odrobinę dłuższa, bo tak wywnioskowałam ze zdjęć na stronie sklepu. No ale ogólnie mi się podoba ;) Znajdziecie ją TUTAJ.
Skoro bluzka z kotem, to i zdjęcie musi być z kotem ;)
Jak wpadły Wam w oko moje zakupy, to zajrzyjcie koniecznie na stronę sklepu Dresslink, bo asortyment jest naprawdę bardzo ciekawy i wart uwagi ;)

I jak podobają się Wam moje nowości? :)

6/11/2015

Upominki ze spotkania blogerek, Miłocin 06.06.15r.

Cześć Skarby! :)

W poprzednim poście zdałam Wam relację ze wspaniałego spotkania blogerek, a dziś nadszedł czas, by pokazać jakie fajne upominki przygotowały dla nas Żaneta i Gosia, dzięki uprzejmości poszczególnych firm. Nie przedłużając, zapraszam na post upominkowy :)
 

PREZENCIK OD GOSI :)
Była jeszcze bułka tarta, ale pod moją nieobecność Mamcia capnęła ją do kotletów,więc stwierdziłam, że otwartej nie będę focić ;)

Poza wyżej wymienionymi, swoje produkty przekazały również następujące firmy:
http://www.enklare.pl/
https://www.neauty.pl/
http://www.spakosmetyki.pl/
http://krainamydla.com/

Sponsorzy spotkaniowych upominków:
 

Jak już wspominałam w relacji, podczas spotkania odbyła się loteria, z której pieniążki już trafiły do zwierzaczków, będących pod opieką Fundacji Felis. Wylosowane przeze mnie losy skrywały takie oto fanty ;)
Sponsorzy fantów loteryjnych:
 
Jeszcze na koniec pokażę Wam jak Dziewczyny ładnie popakowały część upominków od firm :))

Jak sami widzicie, przywiozłam do domu ze spotkania, oprócz świetnych wspomnień, ogrom upominków. Szczególnie cieszy mnie to, że jeszcze żadnego z tych produktów nie miałam do tej pory okazji testować. Drugą fajną rzeczą jest fakt, że otrzymane upominki wpisują się w moją aktualną pielęgnację, zmierzającą w kierunku natury, tak więc z tym większą radością będę je poznawać :)

Znacie któryś z tych produktów?
Którego recenzję chcielibyście przeczytać w pierwszej kolejności?