Cześć!
Dziś poznacie moją opinię na temat książki 'Dlaczego mężczyźni kochają zołzy', bestselleru autorstwa Sherry Argov. Książka ta ma tyle zwolenników co i przeciwników. Dla jednych napisane są tam totalne głupoty, dla innych oczywiste oczywistości, a jeszcze innym książka ta otwiera nowy rozdział w życiu. Chcecie wiedzieć którą grupę wsparła moja osobistość? :P
Książka 222 stronicowa, format trochę mniejszy od a5, pasujący do torebki, toteż nie było problemu z przemyceniem jej na wykłady, ukryciem za notatnikiem i tajnym czytaniem ;)
Na początek wyjaśnijmy intrygujące słowo-
zołza. Nie jest to, wbrew wszelkim skojarzeniom, wredny babsztyl poświęcający swą egzystencję na uprzykrzaniu życia innym. W moim odczuciu, zołza, o której mowa w książce jest energiczną, pewną siebie kobitką, która wie czego chce i jest świadoma swojej wartości. Jest osobą sympatyczną, o życzliwym uosobieniu, dopóki ktoś nie zajdzie jej za skórę- wtedy kulturalnie i z kobiecą klasą 'rozprawia się' z degeneratem, gdzie rozprawia się jest słowem mocno przesadzonym ;) Chodzi o to, że subtelnie wysyła palanta na drzewo:P a kim jest palant? Facetem, który jej nie okazuje jej należytego szacunku, nie stawia zołzy na pierwszym miejscu.
Autorka podzieliła kobiety na dwie przeciwstawne grupy- wspomniane już zołzy oraz tzw. miłe dziewczyny, czyli takie istoty rodzaju żeńskiego, które wręcz nadskakują facetom, chcą im dogodzić zanim jeszcze faceci pomyślą czego chcą, mają w nosi swoje potrzeby i największą ich ambicją jest usłyszeć pochwałę od faceta... żałosne, prawda? No niestety takie dziewczyny istnieją.
Tu możecie zobaczyć przykładową różnicę między miłą dziewczyną, a zołzą:
Oprócz wielu różnic między miłą dziewczyną a zołzą, w książce znajdziemy wiele sposobów postępowania z mężczyznami. Przykładowo:
Albo:
I tu od razu warto wspomnieć o zasadach atrakcyjności, z których jedną widać powyżej. W książce ukazanych jest ich 100. Są to rady, które mają zagwarantować kobiecie atrakcyjność w oczach mężczyzn. Dla mnie są to raczej rzeczy oczywiste, ale 'miła dziewczyna' powinna wziąć sobie je do serca. Przy czym część z nich sprawdzi się nie tylko w relacjach damsko- męskich, ale też w życiu codziennym.
Oto niektóre z zasad atrakcyjności:
Autorka, na potrzeby książki, przeprowadziła wiele rozmów z mężczyznami w różnym wieku. Rzeczą oczywistą jest, że były to rozmowy na temat relacji damsko- męskich, a celem ich było uzyskanie odpowiedzi na pytanie: dlaczego mężczyźni kochają zołzy? Bo kochają i to nie ulega wątpliwości. W książce cytowane są fragmenty tych rozmów. I tak na przykład mężczyźni twierdzą, że:
No i to tyle z analizy książki, ja tu Panią od polskiego nie jestem ;)
Niemniej, dodam jeszcze, że książka napisana jest bardzo lekkim, przyjaznym językiem, co z resztą możecie same zauważyć na powyższych fotografiach. Przyznam, że były fragment, które mnie nawet rozbawiły.
Ogólnie bardzo fajne czytadło, nie jest to jakaś 'ciężka psychologia', lepiej mi się przetrawiło niż 'Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus'. Aczkolwiek, dla mnie rzeczy ukazane w książce są oczywiste i na swoim przykładzie powiem, że
bycie zołzą popłaca ;) I wcale nie mam tu materialnych aspektów życia na myśli. W moim życiu książka ta niczego nie zmieniła, jedynie może utwierdziła mnie w przekonaniu, że dobrze robię jak robię ;) Jednak, tzw.
miłym dziewczynom polecam ja gorąco.
Warto obudzić w sobie zołzę i być nią nie tylko w relacjach z mężczyznami, ale też w każdej płaszczyźnie życia, wtedy szef, ani 'przyjaciółka', która ciągle od nas czegoś wymaga, nie wejdą nam na głowę ;) Przy czym pamiętać należy, że nie od razu Rzym zbudowano, od razu nie staniemy się pewną siebie kobitką- no chyba, że już się nią jest. Stopniowo należy udowadniać innym, a przede wszystkim sobie, że jest się osobą świadomą swojej wartości i szacunek do naszej osoby jest rzeczą święta i niepodważalną :)
Ufff, to by było na tyle. Teraz przede mną 'Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy', aczkolwiek, nie jest to plan na najbliższe dni.
Znacie tę książkę? Co sądzicie?
Miałam dziś usuwana ósemkę! Koniec męczarni! Albo dopiero początek... Jak na razie, cztery godziny od zabiegu i jest ok, oby tak dalej i nic się nie zmieniło, bo lekarz nawet ostrzegał przed szczękościskiem ;o Ale na razie czuję się dobrze, sam zabieg tez był... fajny ;) Tylko bolało trochę przy znieczulaniu, później to chwila moment i zęba nie było, usunął mi tez jakąś torbiel, założył szwy i po sprawie. A chirurg był świetny! Profesjonalista i w dodatku bardzo miły- dla mnie to ważne jaki stosunek ma lekarz do pacjenta ;) Poprosiłam o końską dawkę znieczulenia, to powiedział, że na taką to trzeba odpowiednio wyglądać :P Trzymajcie kciuki, żeby ładnie i szybko, a przede wszystkim bezboleśnie się goiło ;)
Ściskam :*:*:*