9/24/2015

Zawartość mojej wyjściowej torebki. Czyli co, oprócz Męża, zabieram ze sobą na imprezy okolicznościowe ;)

Cześć Skarby Kochane!

Torebka ... to chyba najbardziej owiana legendą część kobiecej garderoby. Nawet niektórzy uczynili ją obiektem żartów, chyba nie bez powodu ;) Dziś skupię się na torebce wyjściowej, która do najbardziej pojemnych nie należy, dlatego należy rozsądnie zaplanować, co w niej umieścić. Ja mam swój "stały zestaw", który zabieram praktycznie na każde wesele, chrzciny, czy inną imprezę okolicznościową. Co zawiera moja wyjściowa torebka? Dowiecie się poniżej, zapraszam.

Moja kopertówka jest co prawda sporych rozmiarów, ale i tak muszę uważać, by nie nałożyć do niej zbyt wiele, gdyż będzie prezentowała się nieestetycznie. A gdyby ktoś na weselu zobaczył taką wypchaną torebkę, to by pomyślał, że gwizdnęłam flaszkę i DYSKRETNIE chcę ją wynieść w torebce i wypić w samotności do lustra w domu.
Zatem najczęściej na okolicznościowe imprezy zabieram ze sobą taki oto zestaw:

1. SZCZOTKA DO WŁOSÓW
Najlepiej taka, która zajmuje mało miejsca, ja mam składaną, którą wieeeki temu zamówiłam w Avonie. Na wesela najczęściej śmigam w rozpuszczonych wyprostowanych włosach, bo czemu niby miałabym nie pokazać światu swoich pięknych, lśniących i zadbanych kudełków? Dooobra, prawda jest taka, że skąpię na fryzjera :P Ale jak to w tańcu bywa, włosy, nawet misternie wyprostowane, mogą się potargać, zwichrować, a nawet skołtunić, więc aby nie straszyć ludzi szopą, w podskokach biegnę do łazienki i czeszę mój włosowy dobytek, by znów wyglądać jak człowiek.

2. DEZODORANT W CHUSTECZCE
Przed wyjściem zawsze wypsikam się tradycyjnym antyperspirantem, ale choćby nie wiem, jak dobry on był, nie da rady zapewnić 100% ochrony podczas weselnych tańców i swawoli. A jak do tego dojdzie jeszcze wódeczka, czy inne trunki, to pocenie wzmożone. Bynajmniej nie zamierzam z tego powodu tańczyć z rękoma sztywno ułożonymi wzdłuż linii ciała. Idę sobie w dyskretne miejsce, chusteczką oczyszczam miejsca pod pachami i znów mogę cieszyć się świeżością. Chusteczki, które ja posiadam są marki Cleanic i znajdziecie je chociażby w Rossmannie.

3. BIBUŁKI MATUJĄCE
Nie po to siedzę od samego rana przed lustrem i dopracowuję każdy szczegół makijażu, by po paru godzinach lica me wyglądać miały na nieumalowane. Gdy czuję, że buźka zaczyna mi się pocić, co wróży świecenie większe od rac na torcie weselnym, udaję się do toalety, by tam doprowadzić twarz do ładu. Kilka bibułek i twarz jak świeżo umalowana. Dostępne są one praktycznie w każdej drogerii, kosztują niewiele, a zdecydowanie poprawiają prezencję twarzy. 

4. LUSTERKO
Najlepiej składane, żeby się nie potłukło, bo na co komu 7 lat nieszczęścia? W łazienkach, co prawda, właściciele lokali mają zwyczaj wieszać lustra, ale takie podręczne lustereczko warto mieć ze sobą. Dlaczego? Chociażby dlatego, żeby nie latać co pół godziny do toalety, by sprawdzić czy makijaż jest na swoim miejscu. Mając lustereczko można dyskretnie zerknąć na swą facjatę, nawet siedząc przy stole, ale podkreślam by robić to dyskretnie (przy punkcie 7 powiem dlaczego). Można co prawda zapytać swojego chłopa "Nie rozmazałam się?", ale on na bank odpowie "Nie, nie kochanie, wszystko okej", bo bardziej będzie pilnował, aby go kolejka nie ominęła, niż dostojnej prezencji swej Pani. A Pani, wierząc mu, żyła będzie w nieświadomości, że pomadka nagle zaczęła pełnić funkcję konturówki do ust.

5. POMADKA
Bez pomalowanych ust na większe imprezy się nie ruszam, dlatego na wszelki wypadek wolę mieć pomadkę w torebce, by móc co nieco poprawić, jeśli zajdzie taka potrzeba. Akurat ta pomadka ze zdjęcia jest niezniszczalna i właściwie rzadko kiedy zdarzyło się, by zaistniała konieczność poprawki makijażu ust. Jednak wolę ją mieć ze sobą. I teraz ważna uwaga: pomadki NIE poprawiamy przy stole. Nie, nie, nie. Byłam raz na weselu, gdzie laska wywaliła na stół lustereczko, z gracją starła pozostałości szminki i nałożyła ją na nowo. No doprawdy, szkoda, że sobie jeszcze kielicha nie walnęła, między pomalowaniem jednej wargi, a drugiej. Także pomadkę warto mieć w torebeczce, by w razie konieczności, w toalecie dokonać poprawek. 

6. ODPLAMIACZ KIESZONKOWY
Na imprezach okolicznościowych zazwyczaj jest sporo jedzenia, no chyba, że organizatorzy są chytrzy, to już nie jest dużo. No, ale tak czy tak, zawsze istnieje ryzyko ubrudzenia się czymś. O ile ja poruszam się z wdziękiem i gracją, tak mój nieokrzesany Mąż stwarza poważne zagrożenie dla czystości ubrań :P Nie zamierzam z tego powodu pędzić do domu, by mógł sobie przebrać koszulę (którą notabene ja musiałabym mu wyprasować), bo poplamił tę, w której był. Mam w torebce odplamiacz kieszonkowy Pure Queen i tym atakuję plamę. Warto mieć przy sobie ten gadżet, by szybko móc przywrócić poplamione ubranie do stanu używalności. Odplamiacz kieszonkowy jest dostępny w całej sieci Super-Pharm oraz na wybranych stacjach Orlen, a kosztuje ok. 16zł. 

7. PLASTRY
Wiadomo, nikt normalny na imprezę nie idzie w świeżo kupionych butach, najpierw musi odbyć się proces zwany rozchodzeniem. Ale nawet wysłużone buty potrafią obetrzeć stopy, nabawić odcisków. I co dalej? Impreza popsuta? Nieee, nie ma mowy, żebym zdjęła szpilki z nóg! Dlatego na takie sytuacje mam w torebce plastry Salvequick: na pęcherze/otarcia oraz zestaw na skaleczenia. Plastry przydać się mogą nie tylko na poranione stopy, ale również mogą ocalić czyjś skaleczony palec, będący wynikiem niezdarnego posługiwania się nożem i widelcem (ciężka sztuka), bądź przydać się, by zakleić usta zbyt rozgadanej sąsiadce przy stole ;) Dużo miejsca nie zajmują, a potrafią przyczynić się, by całą imprezę balować w szpilkach, ku zdziwieniu innych Niewiast, już od kilku godzin śmigających na imprezie w balerinach.

To jeszcze nie jest cała zawartość mojej torebki, na zdjęciu brakuje:
TELEFONU- mam Nokię 3310 i trochę wstydzę się, by ją pokazać :P
CHUSTECZEK HIGIENICZNYCH- mogą się przydać, ale w domu przydały mi się tak bardzo, że akurat nie mam żadnej paczki, bym mogła umieścić na zdjęciu;
PUDRU- ... why? chyba dlatego, że nie mam kompaktowego. Polećcie jakiś, plis!

A jakie rzeczy znajdują się w Twojej wyjściowej torebce?

P.S. To na zdjęciach to wcale nie są kule świecące z Biedronki, to fatamorgana (zbiorowa). 

 

11 komentarzy:

  1. haha tytuł mnie rozbawił :D
    plastry u mnie to podstawa, w każdej torebce!

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie jescze perfumy, grzebyk, gumy do żucia :D
    A z tym telefonem to tak serio serio? :D sentyment czy po prostu jakoś nie było okazji zmienic? Ale wstydzic sie nie ma czego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha ale się uśmiałam czytając o lustereczku, ale co racja to racja, najlepiej stan makijażu sprawdzić sobie samej, nie licząc na pomoc nawet najukochańszej osoby :)
    Taki odplamiacz kieszonkowy to świetna sprawa, może się przydać już przy rosole :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zabieram tylko puder w kamieniu, szminkę i chusteczki.

    OdpowiedzUsuń
  5. oooo taka mała a jednak pojemna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten odplamiacz kieszonkowy muszę sobie kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. o własnie musze sobie kupic jakąś taką malutką szczotkę dow łosów ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja zazwyczaj wychodzę tylko z pieniędzmi, kluczami, telefonem i szminką :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ale fajnie tak 'pogrzebać' komuś w torebce hihi :d ja obowiązkowo telefon, coś do ust i klucze ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przecież nokia3310 to najpepszy telefon ever. Można nią było niedźwiedzia zabić a i tak działała. Jw zabieram zawsze puder prasowany, szminkę i zapasowe rajstopy;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja zabieram ze sobą szczotkę, szminkę i puder :) O plastrach i odplamiaczu w sumie nie pomyślałam, a przecież się tak przydają;>

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za komentarz :) Zostawienie go zachęca mnie do dalszej pracy oraz odwiedzenia Twojego bloga.