Są takie kosmetyki i gadżety, które po prostu muszą znajdować się w mojej torebce. Mniejsze "wymogi" tyczą się torebki na co dzień, zaś wyjściowy ekwipunek, z uwagi na pojemność kopertówki- nieco okrojony, jest mocno przemyślany i praktycznie stały. Zawsze na wyjścia, bez względu na porę roku, zabieram ze sobą bibułki matujące. Gadżet ten, oprócz imprez, towarzyszy mi także podczas upalnych dni, gdy makijaż znacznie szybciej zaczyna tracić swój urok za sprawą świecącej się skóry. W ostatnim czasie moją buzię z opresji ratują bibułki matujące #MattMeNow, Selfie Project. Miały one również szansę wykazać się podczas wesela, na którym byliśmy w miniony weekend. Zapraszam po szczegóły dotyczące tego gadżetu ;)
Bibułki znajdują się w tekturowej, kolorowej mini-teczce. Opakowanie jest dosyć solidne, gdyż niejednokrotnie przewalając się w torebce wśród różnych szpargałków, nie zostało uszkodzone i wciąż ładnie się prezentuje.
Na odwrocie znajdują się informacje nt. produktu.W opakowaniu znajdziemy 100 sztuk bibułek.
A tak wygląda bibułka zużyta. Jak widać sebum zostało zebrane- bibułka błyszczy się, a śladów makijażu na arkuszu nie widać.
Bibułki bez zarzutów zbierają sebum z twarzy. W mniej gorące dni jedna bibułka robi robotę, gdy zaś jest upalnie potrzebuję dwóch arkuszy, bo wiadomo buzia dodatkowo się poci. Bibułka przywraca twarzy matowy look na kilka godzin, co zależy także od warunków pogodowych (przynajmniej w moim przypadku twarz szybciej świeci się, gdy jest upalnie). Np. na weselu w miniony weekend było dosyć ciepło, dodatkowo podczas tańca się zgrzałam, więc z bibułek korzystałam tak co 2-3 godziny. Ogromny plus za to, że arkusze nie naruszają makijażu, zabierają z buzi tylko to, co zbędne, by twarz dalej mogła się zdrowo i elegancko prezentować. Bibułki ładnie matują i odświeżają buźkę, a więc robią, co do ich należy. Jestem zadowolona z tego gadżetu, sprawdza się u mnie i na pewno zagości w wyjściowej torebce na dwa kolejne wesela, które już niedługo 💃
Cena: 11,99zł
Dostępność: Rossmann
Używacie bibułek matujących?
Znacie MattMeNow od Selfie Project?
Fajne są, wczoraj nawet pisałam o nich na blogu :)
OdpowiedzUsuńU mmnie miały swoje miejsce w torebce. :)
OdpowiedzUsuńkiedyś miałam takie bibułki z wibo jednak to nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńWole zwykle chusteczki higieniczne: )
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy. Słyszałam o bibułkach z firmy Marion - podobno rewelacja :)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
przydałyby mi się na takie upały :D
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam, ale uważam, że zwykła chusteczka równie dobrze sobie radzi ;) Obserwuję i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńmam je i jestem z nich zadowolona;-)
OdpowiedzUsuńBibułki matujące to must have przy tej pogodzie :D Tych nigdy nie używałam, mam jeszcze porty zapasz Wibo :)
OdpowiedzUsuńU mnie jedno opakowanie schodzi przez 5 lat, bo mam cerę suchą ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio się nad nimi zastanawiałam :) przydałyby mi się dobre bibułki :)
OdpowiedzUsuń