Kiedyś, kiedyś, kieeeedyś ... peelingi mogłyby dla mnie nie istnieć. Nie używałam ich, nie widziałam głębszego sensu ich istnienia. A teraz? Nie wyobrażam sobie, aby nie było ich w mojej pielęgnacji. Ostatnimi czasy w mojej łazience gości cukrowy peeling do ciała, Bielenda. Produkt ten akurat wpisał się w sezon, gdyż jest to soczysta malina ;)
Co ciekawego wyczytamy na opakowaniu?
W składzie ... nieszczęsna dla wielu parafina.
Peeling mieści się w plastikowym słoiczku i znajduje się go tam 200g.
Pod nakrętką znajduje się dodatkowe zabezpieczenie, które daje nam pewność, że nikt do naszego peelingu nie wsadzał swoich łapek.
Produkt ma gęstą, dość zbitą konsystencję i jest barwy malinowej ;)Co o nim sądzę?
Zacznę od zapachu, który wprost uwielbiam! Nie jest to zapach stricte malinowy (i mówi to Wam wykwalifikowany zbieracz malin). Zatem czemu go lubię aż tak? Bo peeling pachnie malinową mambą! Każdy chyba zna ten zapach i chyba nie znajdę osoby, która by go nie lubiła. Po użyciu peelingu zapach dłuuugo unosi się w łazience- czyżby tak pachniało w fabryce mamby? :D Jakie są ziarenka cukru chyba każdy wie, więc nietrudno wyobrazić sobie, jakiej wielkości są drobinki peelingu. Jest ich baaardzo dużo (swoją drogą, ciekawe ile ma kalorii, skoro aż tyle w nim cukru?), zaliczyłabym go do średnich zdzieraków. Osoby oczekujące mocnego zdzierania, aż do czerwonej skóry, od tego peelingu go nie uzyskają. Zdzieranie jest, owszem, gdyż drobinki są liczne i w miarę ostre, ale chyba przez parafinę, jest ono troszkę złagodzone. Dla mnie jest wystarczające, po peelingowaniu skóra jest lekko zaczerwieniona, mięciutka i przyjemna w dotyku. Parafina jest wysoko w składzie, co nie każdemu się spodoba. Mi akurat w kosmetykach do pielęgnacji ciała nie przeszkadza (co innego, jeśli chodzi o twarz). Peeling zostawia na skórze lekko tłustawą powłoczkę, dlatego ja po jego użyciu, myję się żelem pod prysznic. Jako, że jest to peeling cukrowy, nie szczypie on w obszarach, gdzie skóra jest podrażniona, bądź ... podrapana malinami :P Używam go dwa razy w tygodniu i mojej skórze to wystarcza w zupełności.
Mnie działanie tego peelingu zadowala, naskórek jest odpowiednio zdarty, skóra jest gładka. Dodatkowo przez swój zapach bardzo uprzyjemnia on wieczorne rytuały kąpielowe. Mam chęć na masełko do ciała o tym zapachu ;)
Cena: ok 15zł/ 200g
Dostępność: Drogerie Natura, Rossmann, Tesco, Real ... itp. oraz online
Znacie ten peeling?
Jakie są Wasze ulubione zdzieraki? ;)
Pozdrawiam! :*
Zapach musi być na prawdę super, sama chętnie bym się skusiła na taki peeling i kiedyś na pewno trafi w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńwygląda apetycznie, lubię mocne peelingi, ostre
OdpowiedzUsuńMam go w zapasie ! ;] Muszę wypróbować jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńZapach musi być świetny,może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach malinowej mamby! Chyba chcę ten peeling ;)
OdpowiedzUsuńCzeka w kolejce do testów :)
OdpowiedzUsuńOooo kupię i malinkę i wiśnię w takim razie :D
OdpowiedzUsuńKurczaki a byłam przed chwilą obok rossmanu a tam takie pysznosci! Uwielbiam peelingi i ten zapach...:D
OdpowiedzUsuńNie znam tego peelingu, ale chciałabym go mieć c:
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam :)
polgia.blogspot.be
Mi w peelingach parafina nie przeszkadza! musze go mieć! czemu aj go nigdzie nie widziałam!
OdpowiedzUsuńMam to samo, kiedyś nie sądziłam ze peeling moze dać jakikolwiek efekt i ich nie miałam. Teraz jestem uzależniona. Ten na pewno kupie jak skończę swój zapasik : )
OdpowiedzUsuńja mam wiśniowy, ale jeszcze nie używałam.
OdpowiedzUsuńMam wiśniową wersję :) Czeka na swoją kolej :D
OdpowiedzUsuńWygląda fajnie, ale cóż zrobić jak ja nie cierpię malin ;-))
OdpowiedzUsuńUżywałam go i bardzo go lubiłam ale z czasem zaczął mi on podrażniać skórę :( ale pracuję w drogerii i muszę przyznać że nam się świetnie sprzedaję :) Wgl to bardzo fajny blog, pierwszy raz tu jestem ale na pewno będę wpadać częściej :) W wolnej chwili zapraszam do mnie, w poście kupon rabatowy dla wszystkich czytelników :) Jeśli mój blog również Ci się spodoba to co powiesz na wspólną obserwację? :)
OdpowiedzUsuńwww.divoces.blogspot.com
ależ on musi obłędnie pachnieć!
OdpowiedzUsuńCzemu fajne peelingi maja tą nieszczęsną parafinę :-(
OdpowiedzUsuńzabiłaś mnie tym zapachem !
OdpowiedzUsuńkonsystencja i wygląd genialny :D
OdpowiedzUsuńParafinie w peelingach zawsze mówię nie
OdpowiedzUsuńwygląda smakowicie :D ale nie skuszę się :D
OdpowiedzUsuńDla samego zapachu bym go kupiła :D
OdpowiedzUsuńMam ten peeling, czeka w swojej kolejce ale mam również i masełk, ajajaj, ale będzie uczta ;)
OdpowiedzUsuńŚrednio lubię malinkowe zapachy. Wolę np waniliowe :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńMam (tzn. miałam :D) brzoskwiniowe masło do ciała z tej serii i pachniało jak jogurt brzoskwiniowy Jogobella :D Teraz poluję na malinkę :D.
OdpowiedzUsuńBuuu, parafina - nie dla mnie ci on :(
OdpowiedzUsuńZazwyczaj takie peelingi nie spełniają moich oczekiwań poza zapachową przyjemnością. Dlatego od jakiegoś czasu z nich zrezygnowałam i używam ostrej gąbki :) A powyższy peeling wygląda naprawdę smacznie! :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Bardzo lubię poznawać nowe peelingi do pielęgnacji ciała:) więc może zdążę zapoznać się z tym jeszcze przed zimniejszą porą roku:)
OdpowiedzUsuń