11/28/2014

Nowości listopadowe- kosmetyczne i nie tylko :)

Hej Kochani!

W październiku udało mi się przetrwać odwyk zakupowy (kupiłam tylko podkład, ale to był zakup konieczny, więc nie mam wyrzutów sumienia). W listopadzie natomiast kilka perełek zasiliło mój dobrobyt ;) Większość z zakupionych przeze mnie rzeczy była mi potrzebna lub chciałam je mieć od dawna, a to co na chwilę obecną potrzebne mi nie było, to już prezent od Małżonka mego (mówiłam, jak bardzo go kocham?) :*

To lecimy!
Na sam początek- filcowa torebka z kotełkami *.* Szczerze mówiąc, to marzyła mi się ona już od dawna i w końcu przyszedł czas by była moja. Skoro tak długo dojrzewałam do jej zakupu, to jest on na pewno przemyślany :)
Dalej mamy łup z Biedronki- książka "Dla Ciebie wszystko" mojego ulubionego Nicholasa Sparks'a. Prędzej czy później i tak bym ją kupiła, a Biedronka przyspieszyła sprawę, w dodatku oferując korzystną cenę.
A tu już wspomniany prezent od Męża. Byliśmy ostatnio na zakupach i mój Luby, znając mą słabość do Organiqe, wręcz siłą mnie tam zaprowadził i kazał coś sobie wybrać. No przyznam, że wybór nie był trudny, bo maska do włosów Anti-Age chodziła za mną już od jakiegoś czasu. A do tego kolejna książka do kolekcji Sparks-owej - "Najdłuższa podróż".
I ostatnia część moich nowych nabytków, czyli:
- żel aloesowy 99,9%- ESI
- tymiankowy żel do mycia twarzy- Sylveco
- lipowy płyn micelarny- Sylveco
- odżywcza pomadka z peelingiem- Sylveco
A wszytko razem prezentuje się tak:
Nie ma tego dużo, ale też i nie mało ;)

A Wy co ciekawego kupiliście w listopadzie?
Dużo nowości Wam przybyło? :)
A może oszczędzaliście, by zaszaleć z okazji DDD?
(szczerze mówiąc, ja nic na tę okoliczność nie planuję kupować i uda mi się to, zobaczycie!)

11/27/2014

Mam chusteczkę nawilżaną, co ma zmywać lakier ... lalala ;)

Hej Kochani! :*

 Pewnie spotkaliście się już z niejedną recenzją produktu, o którym chcę Wam dziś opowiedzieć, gdyż jest to towar ostatnio popularny w blogosferze.. Mam jednak nadzieję, że znajdziecie chwilkę, aby zapoznać się również z moją opinią na temat chusteczek zmywających lakier z paznokci, JELiD. 
Co o nich mówi producent?
W tekturowym kartoniku znajduje się 25 podwójnych saszetek, w każdej z nich mieści się jedna chusteczka, która według producenta ma zmyć 10 paznokci.
Chusteczka nie jest zbyt wielkich rozmiarów.

Moja opinia:

- nie pachną jak typowy zmywacz, ale w mojej opinii- zalatują winem ;)
- skład całkiem niczego sobie- brak acetonu, olej kokosowy, witaminka E
- nie wysuszają płytki paznokcia, a wręcz natłuszczają ją i skórki, co mi się podoba
- z jasnym lakierem jedna chusteczka sobie poradzi na wszystkich paznokciach
- jeśli chodzi zaś o ciemny odcień lakieru (jak np. ta zieleń, którą ostatnio pokazywałam) potrzebne są już dwie chusteczki, by zmyć go z dziesięciu pazurków
- cena za podwójną saszetkę to koszt około 1zł 

Ogólnie chusteczki mnie nie zawiodły. Fakt, że z ciemnymi lakierami będą sobie gorzej radziły był raczej do przewidzenia- zwykłego zmywacza też zazwyczaj używam w tych przypadkach więcej, niż do lakierów jasnych. Na pewno chusteczki takie są dobrym rozwiązaniem na wyjazdy. Warto wypróbować.

A Wy miałyście już okazję poznać te chusteczki?

11/24/2014

Czy żel pod prysznic i szampon w jednym to dobry pomysł ?

Witajcie Moi Drodzy ! :)

Ogólnie nie jestem fanką produktów typu "ileśtam" w 1, ale zdarza się, że po takowe sięgam. Zazwyczaj z ciekawości. Za to mój Mąż wręcz uwielbia, gdy jednym produktem może umyć i włosy, i buzię, i całe ciało. Dlatego często kupuję mu takie właśnie funkcjonalne produkty. Ja ostatnio miałam okazję poznać HAIR&BODY 2w1 - szampon i żel pod prysznic, BIO IQ.
Produkt mieści się w tubce o pojemności 200ml, wykonanej z miękkiego plastiku.
Zamykana jest ona na "klik".
Na opakowaniu przeczytać możemy:
Skład (na plus! na plus! na plus!)
Żel/szampon ma bardzo gęstą konsystencję, jest ona przeźroczysta, z jakimiś białymi obiektami, ale nie są to żadne drobinki, nie czuć ich podczas mycia i gdyby nie dało ich się wizualnie dostrzec, byłyby nie do zidentyfikowania.

Bardzo przypadł mi do gustu zapach produktu. Świeży, dość intensywny- podoba mi się.

Jako żel pod prysznic:
- dobrze się pieni, co przekłada się na jego wydajność,
- dokładnie myje ciało,
- nie wysusza skóry, pozostawia ją miękką i delikatną w dotyku,
- nie podrażnia skóry, nie uczula.

Jako szampon:
- świetnie się pieni,
- nie plącze włosów,
- genialnie je oczyszcza, nawet szampon z SLS/SLES w składzie, nie sprawia, żeby moje włosy AŻ TAK "skrzypiały",
- włosy "piją" maski, czy odżywki, które nakładam na nie po umyciu głowy tym szamponem,
- bardzo dobrze radzi sobie ze zmywaniem olei,
- nie wiem co by działo się z włosami, gdybym zawsze odpuszczała nakładanie maski czy odżywki, ale ostatnio musiałam szybko się naszykować, umyłam tylko włosy owym szamponem, bez innych zabiegów i powiem Wam że wyglądały bardzo dobrze- błyszczące, sypkie, gładkie i przyjemne w dotyku- dla mnie bomba!
- nie podrażnia skalpu, nie wysusza go.
Produkt sprawdził się zarówno jako żel, jak i szampon. Jestem z niego zadowolona i gdybym miała się o coś przyczepić, to dla mnie mógłby być odrobinę rzadszy, obawiam się, że może być problem z wydostaniem go z tubki, gdy będzie na wykończeniu, bo już teraz trzeba użyć trochę siły, by go wydusić ;) Przyznam, że miałam zamiar podrzucić go Mężowi, ale zadowala mnie na tyle, że sama chętnie po niego sięgam.

Cena: 35zł/ 200ml
Dostępność: BIO IQ

A Wy lubicie takie dwa lub więcej w jednym ?

 

11/18/2014

Czyli mamy lakier chili!

Hej, hej !

Dziś znów zaprezentuję Wam lakier do paznokci. Ale nie martwcie się, przez najbliższy czas tego typu posty nie będą się pojawiać, gdyż wczoraj było ostre cięcie pazurków i rozpoczęło się zapuszczanie, a malować je będę jedynie odżywką. Więc dziś, ku pamięci ściętym paznokciom- na tapecie lakier CHILI! Glazel Visage.
Kolor dla mnie to niezidentyfikowana zieleń, o numerku 41. Dlaczego niezidentyfikowana? Ano, bo raz jest to piękny, butelkowy zielony, a nieraz jakaś delikatna nuta niebieskiego się wkrada weń. Zależy od światła. Ale na zdjęciach owych, które publikację swą mają poniżej, najbardziej prawdziwie lakier prezentuje się na pazurkach, w buteleczce jest troszkę przekłamany.

Pojemność: 10ml
Pędzelek: standardowy, nie za szeroki, nie za wąski, dla mnie ok.

Lakier:
- jest odpowiedniej gęstości
- nie smuży
- ładnie kryje już przy jednej warstwie, choć pod światło widać prześwity
(na zdjęciach są dwie warstwy)
- pierwsza warstwa szybko schnie, za to przy drugiej trochę to trwa, a później lakier UDAJE, że wysechł, a tu nagle gdzieś dotkniesz i bach! odbija się ślad - znacie to? dlatego ja pokrywam go top coat-em, żeby przyspieszyć schnięcie i go utwardzić.
(na zdjęciu niepokryty top coatem)
- jeśli chodzi o zmywanie- nie jest źle, ale przypuszczam, że z jaśniejszymi odcieniami jest lepiej

A co do trwałości, to nie będę w tej kwestii go opiniować, ponieważ u mnie na pazurkach gości on, jak już wspomniałam, z top coat-em, więc sami wiecie ;) a poza tym, ja w domu wykonuję wiele czynności porządkowych, czego lakiery nie lubią ...

A tak wygląda na paznokciach:


I jak Wam się podoba?
Lubicie takie ciemne, intensywne kolory lakierów?
Macie jakiś lakier z tej serii?

11/14/2014

THE "ME TIME" TAG- czyli odpowiedzi dotyczące MOJEGO czasu.

Witajcie Kochani!

Chyba i mnie w końcu (dziwnie to brzmi, tak jak bym czekała na to) dopadło choróbsko. Od rana mam jakąś ciężką głowę i zero sił ... Ale mam nadzieję, że to tylko jednodniowy kryzys i jutro wrócę do formy. A może to po prostu z tęsknoty za Mężem będącym na delegacji? ;)

Nie znalazłabym dziś sił na pisanie recenzji, dlatego bardzo się ucieszyłam, że Moja Kochana Żancia :* :* :* nominowała mnie do bardzo fajnego TAG-u. Dawno nie odpowiadałam na TAG-owe pytania, a czasem są one dobrym oderwaniem się od zwykłych notek, ale też i sposobem na to, byście mnie trochę lepiej poznali.

Zaczynajmy!

1. Co oglądasz lub czytasz podczas swojego "czasu dla siebie"?
W tygodniu, taki dłuższy czas dla siebie mam najczęściej wieczorem, oglądam wtedy ... "Zbuntowanego Anioła" haha xD Tak, lubię się trochę odmóżdżyć przed snem śledząc niezwykle ciekawe losy Milagros i Iwo. Gdyby ktoś był zainteresowany, to leci na Puls2 O 21.30. Później oglądam "Sekret"- też taki tam serial, tyle, że w zupełnie innych realiach, oglądam go dopóki nie zachce mi się spać ;) W tak zwanym międzyczasie czytam Wasze blogi. To taki standard. A poza tym oglądam "Na dobre i na złe"- chyba nigdy mi się nie znudzi, a w niedzielę "Na językach". Kiedyś jeszcze bardzo lubiłam oglądać "Kuchenne rewolucje", ale teraz mi koliduje to z serialem xD Gdy mam czas dla siebie w ciągu dnia czytam książki, choć ostatnio trochę się w tym opuściłam ...

2. Co masz na sobie podczas "czasu dla siebie"?
haha, to pytanie jest mega, bo brzmi jak sms od napalonego adoratora- "co masz na sobie?" :D Okeej, więc mam na sobie super seksowny, opinający mą zgrabną pupkę dresik welurkowy, mrrrau xD to najczęściej, ale też często spodenki (one z kolei odsłaniają me ponętne nogi) :P Dobra, chyba jednak głowa mnie za bardzo dziś boli, wybaczcie ;) I obecną porą, obowiązkowe są ciepłe skarpetki i koc (milusio)- tu już bez podtekstów, uff!

3. Jakich produktów kosmetycznych używasz podczas czasu dla siebie?
O ile nie spędzam tego czasu na siedzeniu pod kocykiem z kubkiem herbaty, to odprawiam rytuał domowego spa, a więc w ruch idą: peelingi, maski i maseczki i inne rarytaski dla ciała. Staram się wygospodarować czas na taką pielęgnację przynajmniej raz w tygodniu. 

 4. Aktualnie ulubiony lakier do paznokci to..
 Hmm, myślę, że gdybym miała wybrać jeden jedyny, to byłaby to czerwień z Golden Rose- nie pokazywałam Wam go jeszcze! Nie jest nadzwyczajny, ale ja go lubię :)

5. Co jesz/pijesz gdy masz czas dla siebie?
Czas dla siebie, to jest też taki mój "czas na kawę". Pół godzinki w godzinach popołudniowych. Zasiadam wtedy do kompa z kubkiem kawy i czymś słodkim oczywiście (nie można jeść przy kompie? to MIT!). Z kolei wieczorem stawiam na herbatkę- najczęściej zieloną lub pokrzywę. Wtedy też może być coś słodkiego, ewentualnie chipsy (pod wraunkiem, że Ślubnego nie ma w pobliżu, bo inaczej wszystkie mi skonsumuje- mówiąc ładnie). 

6. Aktualnie ulubiona świeczka to?
Tutaj podobnie jak Żaneta, nie mam ulubionej świeczki. Nie raz najdzie mnie na odpalenie czegoś słodkiego, innym znów razem potrzebuję powiewu rześkości. A aktualnie w chwili odpowiadania na to pytanie pali się w kominku Bite me Bussy Bee.  

7. Czy kiedykolwiek miałaś czas dla siebie 'na zewnątrz'?
Raczej nie, bo jak jest pogoda na czas dla siebie na zewnątrz, to wtedy mam dużo roboty xD a jak nie mam zajęć, toi pogody odpowiedniej nie ma. Aaa, chyba, że spacer z Ukochanym też liczy się jako czas dla siebie, to tak :)
 
8. Czy kiedykolwiek poszłaś sama do kina?
Nieee. No i jakbym poszła sama to z kim dzieliłabym się swoimi arcyciekawymi przemyśleniami na temat konkretnej sceny filmowej. Choć w sumie, gdybym była singielką, to na horror może bym się wybrała- wiesz, straszna scena w filmie, może być powodem do rozpoczęcia ciekawej znajomości ^^ If you know what I mean ;)

9. Ulubiony sklep online?
Ten, w którym aktualnie jest jakaś super promo :D Nie mam jakiegoś ulubionego, najulubieńszego i nawet statystycznie (biorąc pod uwagę ilość zamówień z danego sklepu) żaden nie wybija się na prowadzenie, choć konta mam pozakładane chyba w dwudziestu. Ogólnie lubię sklepu, które nie zdzierają kasy z klienta i bardzo często porównuję sobie ceny produktów, które mam zamiar kupić, w kilku różnych sklepach- ten będzie ulubiony, który da mi najkorzystniejszą ofertę. 
 
10. Coś do dodania? Co jeszcze robisz podczas swojego 'czasu dla siebie'?
Lubię jeździć w goście- taka jestem gościnna ;) Serio, lubię odwiedzać rodzinkę, czy znajomych, zwłaszcza gdy wiem, że u nich można zawsze zjeść coś pysznego (pazera). Nie pogardzę też wypadem na pizzę. A czasem, jak mam czas dla siebie, lubię zrobić generalne sprzątanie, ale nie całego domu, tylko np. szafki, do której przez dwa lata wrzucałam rzeczy, z którymi nie miałam pojęcia co zrobić. 
 
I to tyyyyle!
TAG jest moim zdaniem bardzo ciekawy, więc mam nadzieję, że chociaż część z Was zrobi go na blogu u siebie :) I oczywiście zapraszam do komentowania moich odpowiedzi. Może coś nas łączy? A może coś Was zaskoczyło? Zdradźcie, co Wy robicie podczas "czasu dla siebie". Piszcie!
 

11/13/2014

Hydrolat rumiankowy.

Witajcie!

Ostatnio w mojej pielęgnacji zagościły kwasy. Co prawda nie postawiłam na mocne stężenie (bo zaledwie 5% kwasu migdałowego w kremie Pharmaceris), ale jednak daje się to odczuć mojej skórze- zarówno w pozytywnym sensie, jak też skutkach ubocznych, do których zaliczyć można niewielkie podrażnienie skóry. I właśnie w celu łagodzenia owych podrażnień, zdecydowałam się na hydrolat rumiankowy.
Na opakowaniu przeczytamy takie informacje:
A więcej informacji znajdziemy na stronie producenta.

Produkt mieści się w smukłej butelce, o pojemności 100ml, wykonanej z białego plastiku.
Opakowanie zamykane jest na "klik", produkt wydobywa się przez niewielki otwór.
Moja opinia:
Hydrolat ten ma specyficzny, rumiankowy zapach. Z pewnością nie każdemu się on spodoba, ale mi udało się do niego przywyknąć. Produktu używałam w czystej postaci, jako toniku, zazwyczaj po uprzednim przemyciu twarzy płynem bakteriostatycznym z zawartością kwasu. Hydrolat rumiankowy odświeża twarz w delikatny, ale skuteczny sposób. Świetnie koi i przynosi ulgę podrażnionej twarzy, i to jest niewątpliwie jego największym atutem. Zmniejsza również zaczerwienienia towarzyszące podrażnionej skórze. Jego działanie łagodzące daje się szczególnie odczuć rankiem, po nocy spędzonej z kremem złuszczającym na buźce. Produkt nie powoduje uczucia ściągnięcia,nie wysusza, ani nie pozostawia na twarzy tłustego, czy lepiącego filmu. Twarz po jego użyciu pozostaje gładka i przyjemna w dotyku. Mi ów hydrolat nie przyniósł żadnych szkód- wysypu na twarzy itp. ale może się zdarzyć, że ktoś jest uczulony na rumianek, wtedy wiadomo co będzie ;)
Hydrolat rumiankowy spełnił moje oczekiwania- zastąpił tonik do twarzy, przynosząc jej jednocześnie ulgę i ukojenie. Jest to produkt w 100% naturalny, dlatego bardzo cieszy mnie, że przypadł do gustu mojej kapryśnej buźce, bo jak już niejednokrotnie wspominałam, zależy mi na jak najbardziej naturalnej pielęgnacji twarzy (choć nie zawsze jest to możliwe). Chętnie do niego powrócę.

Cena: 12zł/100ml 21zł/200ml 47zł/500ml
Dostępność: Manufaktura Kosmetyczna

A Wy używacie hydrolatów w pielęgnacji twarzy?
Jakie możecie mi polecić? 

P.S. Nie pytajcie mnie co mają wspólnego pomarańcze z rumiankiem- po prostu miałam te owoce pod ręką i posły jako tło do zdjęć :P

11/10/2014

Słodko słodki, matowy róż!

Witajcie Kochani!

Cały ten tydzień mam wolny (poprzekładaliśmy sobie zajęcia na uczelni) wiec chill na całego ;) choć przyznam się Wam, że już po pierwszym dniu mam dość tego wolnego ... a jakby nie było, to bym pewnie narzekała. I weź tu dogódź Kobiecie :P 

Dziś chcę Wam przedstawić moją opinię na temat matowego lakieru Golden Rose, który kupiłam już jakiś czas temu. Gdy pokazywałam go w nowościach, byłyście nim zaciekawione, więc oto przybywam z recenzją. Kolor, który posiadam to jasny róż o numerku 28, z serii matte.
Lakier mieści się w zgrabnej buteleczce o pojemności 11 ml. Pędzelek jest raczej standardowy, ma odpowiednią długość i szerokość i dobrze się nim maluje.
Lakier:
- ma piękny różowy kolor, o ładnym matowym wykończeniu
- jest dość rzadki, ale nie "wylewa się" na skórki;
- nie smuży, ale (!) pod warunkiem, że nakładany jest na gołe pazurki, jeżeli nakładam go na paznokcie pokryte bazą (odżywką) tworzą się okropne smugi, których w żaden sposób nie da się naprawić, nie wiem czemu tak się dzieje ... ;
- mimo że kolor jest jasny, lakier dobrze kryje przy dwóch warstwach, ale trzeba nakładać je starannie;
- schnie bardzo szybko- zarówno pierwsza, jak i druga warstwa;
- jest bardzo podatny na uszkodzenia, wręcz nie znosi mycia naczyń, czy innych domowych prac;
- dlatego na temat trwałości nie wypowiem się, bo u mnie utrzymuje się bardzo krótko;
- dobrze się zmywa i nie odbarwia płytki paznokcia.

A jak wygląda na pazurkach?
Lakier ten urzekł mnie swym kolorem i wykończeniem. Prezentuje się bardzo ładnie. Jego największym mankamentem jest trwałość, choć być może stwarzając mu lepsze "warunki bytowe" uda się przedłużyć jego trwałość. 

Posiadacie jakiś lakier z tej serii?
Jak Wam się podoba takie wykończenie?
Lubcie róż na pazurkach? :)





11/08/2014

Biosiarczkowy żel głęboko oczyszczający do mycia twarzy.

Hej, hej :)

Od dość dawna do mycia buźki używałam czarnego mydła, które dla mnie osobiście jest rewelacją w dziedzinie oczyszczania twarzy i nie tylko. Ostatnio postanowiłam jednak zrobić małą odskocznię od ukochanego mydełka, co by za bardzo nie przyzwyczaić do niego skóry. Wybór padł na biosiarczkowy żel głęboko oczyszczający do mycia twarzy, Balneokosmetyki.
Na opakowaniu przeczytać możemy:
Skład:
Żel mieści się w smukłej, nieprzeźroczystej butelce, o pojemności 200ml, zamykanej na "klik".
Konsystencja jest dość rzadka, żel zawiera drobinki (te białe punkciki), które ... w sumie niczemu nie służą ;)

Moja opinia:
- żel ma ładny, świeży, ale nieintensywny zapach, ja wyczuwam w nim słodko-cytrusową nutkę;
- pieni się delikatnie, ale na tyle wystarczająco, by dokładnie oczyścić twarz z resztek makijażu, czy innych zanieczyszczeń
- choć dobrze oczyszcza twarz, to jest dla skóry łagodny
- jest wydajny, taka ilość, jaką widać na zdjęciu wystarcza do umycia twarzy
- nie szczypie w oczy, spokojnie mogę domyć nim tusz, gdy micel mu nie podoła
- nie powoduje uczucia ściągnięcia, twarz nie wymaga natychmiastowego użycia kremu
- nie przyspiesza przetłuszczania skóry, ale też nie zauważyłam, by je ograniczył
- nie wysusza, nie podrażnia, ani nie uczula
Producent obiecuje wiele, bardzo wiele ... Jednak do obietnic tych należy podejść sceptycznie. Owszem, produkt ładnie oczyszcza twarz, ale czy głęboko? No dla mnie po prostu ... dobrze oczyszcza. Cudów nie robi- stan cery się dzięki niemu nie poprawił. Ale też w żadnym wypadku nie zaszkodził mojej buźce ;) No i do tego ma całkiem przyjemny skład. Szkoda, że jest tak słabo dostępny- z moich ustaleń wynika, że jedynie przez Internet, czyli dochodzą koszty przesyłki.
Nie powrócę raczej do niego, bo za tą cenę mogę mieć moje ulubione czarne mydło, które przynosi lepsze efekty. 

Cena: 28zł/200ml

Znacie ten żel?
Czym myjecie swoje buźki? ;)