Dziś przyszła pora na recenzję kolejnego produktu Eveline, testowanego przeze mnie w ramach przynależności do Malinowego Klubu. Zapraszam na recenzję złotego serum wyszczuplająco modelującego z efektem chłodzącym, z serii Slim Extreme 4D.
Kilka słów od producenta (klik na zdjęcie w celu powiększenia):
Serum umieszczone jest w typowej dle tego typu produktów Eveline tubce wykonanej z miękkiego plastiku, z zamykaniem 'klik'.Konsystencja serum jest idealna- nie za gęste, nie za rzadkie. Świetnie się rozprowadza na ciele, bardzo szybko wchłania i nie pozostawia tłusej, czy lepiącej warstwy, ale tworzy taką jakby niewidzialną, aksamitną powłoczkę. Serum zawiera dużą ilość maleńkich złotych drobinejk, które bardzo fajnie wyglądają na opalonej skóze w pełym słońcu, podkreślając jej koloryt, więc zdarzało się, że używałam go nie tylko na uda, pośladki i brzuch. Produkt ma, w odczuciu mojego nosa, zapach miętowo- jabłkowy, pachnie bardzo przyjemnie i orzeźwiająco. Daje bardzo fajny, z racji na wysoką temperaturę na dworze, efekt chłodzący.
Po ponad dwutygodniowym używaniu tego serum (wraz z peelingiem tej serii) zauważyłam, że skóra, w miejscu gdzie je stosowałam, stała się mocno napięta, zdecydownie jędrniejsza i wymodelowana. Poprawiła się też gładkość skóry. Efekty są widoczne i chyba zaczynają mi się podobać moje uda (zawsze były one przeze mnie nielubiane). Jak już wspominałam problem cellulitu mnie nie dotyczy, więc nie wiem jak działa w tym obszarze, ale lepiej zapobiegać ;)
Produkt ten na pewno jeszcze u mnie zagości, gdyż jego działanie mnie zadowoliło.
Wraz z peelingiem omawianym w poprzednim poście stanowią świetny duet, który z czystym sumieniem mogę Wam polecić i to właśnie czynię- POLECAM :)
Buziaki! :*
P.S. Dopadło mnie jakieś choróbsko wstrętne- mam gorączkę, boli mnie głowa i ledwo patrzę na oczy.
Nie lubię tego wcale :(