4/28/2015

Arganowy balsam do skórek i paznokci- czy taki mały daje radę na dwóch obszarach?

Hejka, hej! :)

Balsam do skórek i paznokci- spotkaliście się już kiedyś z takim produktem? Wydaje mi się, że niewiele firm ma taki specyfik w swej ofercie. Ja znam jedną i jest nią Eveline Cosmetics i dziś przedstawię Wam arganowy balsam do skórek i paznokci tej firmy oraz oczywiście moją opinię o nim. 
Tubka z balsamem umieszczona jest w niewielkim tekturowym pudełeczku.
Znajdziemy na nim informacje dotyczące produktu.
Skład:
Balsam znajduje się w zakręcanej tubce, która mieści 12ml produktu.
Produkt z opakowania wydobywa się niewielkim "dziubkiem"- jest to dobre rozwiązanie.
Konsystencja balsamu łudząco przypomina krem do rąk; jest on jasnobrązowego koloru.
Moja opinia:
- balsam ma ładny, słodkawy i nieduszący zapach
- wygodnie się go aplikuje na skórki i pazurki ;) opakowanie ułatwia precyzyjną aplikację
- używam go na noc i aplikuję nieco grubsza warstwę, dlatego nie jest w stanie powiedzieć jak się wchłania, bo u mnie się on nie wchłania do końca w skórki, a w paznokcie to już w ogóle
- w związku z powyższym i z tym, że jest to produkt niebezbarwny, to delikatnie brudzi pościel
- działa zadowalająco na skórki- są one znacznie lepiej zadbane, niż w czasie gdy używałam tylko kremu do rąk, balsam je fajnie nawilżył, znikły suche "zadziorki", skóra wokół paznokci jest miękka i przyjemna w dotyku
- nie dostrzegłam, aby w jakikolwiek sposób oddziaływał na paznokcie, używając go nie malowałam pazurków ani lakierem ani odżywką i uważam, że balsam nie robi z nimi nic- nie szkodzi, ale też w żadnym stopniu ich nie odżywia itd.
- jest bardzo wydajny- mimo małego opakowania wystarcza na długo

Podsumowując, arganowy balsam do skórek i paznokci według mnie powinien być nazwany jedynie balsamem do skórek. Owszem, można go aplikować również na pazurki, ale moim zdaniem jest to marnowanie produktu, który lepiej jest zaoszczędzić na skórki, bo na tym obszarze efekty jego działania są widoczne. 
Czy polecam? Tak, jak najbardziej, ale tylko do skórek.
Nie dał rady na dwóch obszarach ;)

Znacie ten balsam? 
Co o nim sądzicie?
A może inne tego typu produkty gościły u Was?

4/24/2015

Luksusowy balsam do ciała pod prysznic, Eveline.

Witajcie! :)

Balsamy pod prysznic stały się już bardzo popularne. Nie twierdzę, że znają je wszyscy, ale pewnie wiele z Was miało z nimi styczność. Dziś chciałabym Wam przedstawić jeden z nich, a mianowicie luksusowy balsam do ciała pod prysznic regenerująco- nawilżający do skóry suchej i wrażliwej, z linii body glam, marki Eveline Cosmetics. 
 Na opakowaniu znajdziemy takie informacje:
Skład:
Balsam znajduje się w plastikowej, ładnie prezentującej się butelce, o pojemności 350ml.
Opakowanie zaopatrzone jest w pompkę, którą wygodnie się dozuje balsam. Jest to dość ważne, gdyż pod prysznicem, mokrymi łapkami ciężko byłoby operować inną formą wydobycia. 
Balsam nie jest zbytnio rzadki, nie jest też gęsty, dla mnie jego konsystencja jest odpowiednia.
Moja opinia:
- cudownie pachnie! o ile oczywiście lubi się słodkie zapachy, gdyż balsam ów ma apetyczną kakaową woń; jest to zapach dosyć intensywny, po użyciu czuć go długo w łazience, na skórze nieco krócej (szkoda);
- konsystencja balsamu wpływa na łatwe aplikowanie go na mokre ciało;
- jest średnio wydajny, bo kilka pompek jednak potrzeba, by "wybalsamować" całe ciało;
- spłukuje się szybko i bezproblemowo;
- skóra jest po nim mięciutka, gładka i pachnąca oraz nawilżona, jednak nie jest to nawilżenie zbyt intensywne, takie, które dają balsamy "tradycyjne";
- nie wywołał na mojej skórze niepożądanych reakcji- uczulenia, podrażnienia, zapychania. 

Podsumowując- jest to produkt dobry, jednakże nie powalający na kolana. Dla mnie jest to zamiennik "tradycyjnego" produktu do nawilżania ciała (balsamu, masła, kremu), w sytuacji gdy nie mam czasu/ jestem zbyt zmęczona na balsamowanie ciała i czekanie na jego wchłonięcie. Nie mam do niego zastrzeżeń, jednak wolę nawilżenie jakie dają mazidła, których się nie spłukuje.

Znacie ten balsam?
Używałyście już balsamu pod prysznic? Co sądzicie na ich temat?

4/20/2015

Płyn micelarny Biolaven- lawendowa nowość na polskim rynku.

Cześć Skarby! :)

Gdy tylko wypatrzyłam gdzieś w internetach pojawienie się nowej, polskiej marki Biolaven (której producentem jest Sylveco), nie mogłam przejść obok tego obojętnie! Spośród kilku dostępnych produktów zdecydowałam się wypróbować jako pierwszy płyn micelarny. Akurat tak się złożyło, że mój ukochany micelek Sylveco się kończył, więc postanowiłam dać szansę jego przyrodniemu (?) braciszkowi z Biolaven. I tak oto po kilku tygodniach tej znajomości, mogę powiedzieć Wam jak spisał się u mnie oczyszczająco- łagodzący płyn micelarny Biolaven.
Płyn umieszczony jest w plastikowej butelce o pojemności 200ml. Bardzo podoba mi się szata graficzna opakowania (charakterystyczna z resztą dla całej linii produktów tej marki)- prosta, a jednocześnie miła dla oka. 
Buteleczka zamykana jest na "klik". Otwór nie jest wielki, więc nie zalejemy płynem całego wacika, dozuje się pożądana ilość płynu. 
Na opakowaniu znajdziemy takie oto informacje:
Skład:
Coś mi tu nie gra - na frontowej stronie buteleczki napisane jest, ze płyn zawiera olej z pestek winogron, a tu w składzie go nie widzę ... Jeśli się mylę, to mnie poprawcie.

Moja opinia:
Patrząc na szatę graficzną buteleczki i sugerując się nazwą, spodziewałam się, że płyn ten będzie miał lawendowy zapach, no wręcz byłam tego pewna! A tu guzik. Nie pachnie lawendą. Zapach owego płynu kojarzy mi się jakimś niegazowanym napojem, chyba najprędzej winogronowym. Zapach jest słodkawy i dość intensywny, mnie się podoba, choć początkowo byłam nim rozczarowana. 
Jeśli chodzi o działanie tego specyfiku to jest bardzo dobre. Świetnie radzi sobie ze zmyciem podkładu i innych kosmetyków. Makijaż oczu również nie jest mu straszny, choć "rozpuszczenie" tuszu do rzęs chwilkę mu zajmuje. Do pełnego demakijażu zużywam ok. 4 płatków nasączonych płynem. Najczęściej ostatni używany wacik doczyszcza wszystko i wtedy płyn zaczyna lekko pienić się na twarzy- dla mnie ta delikatna pianka oznacza, że buźka jest już czysta. Nie potrzebuję już domywać twarzy żelem, czy innym specyfikiem. Gdyby płyn nie oczyszczał jej dobrze, to długo nie musiałabym czekać na pogorszenie stanu cery, a tu nic takiego się nie dzieje. Przecieram nim również twarz przed ponowną aplikacją kremu z filtrem. 
Oprócz tego, że ów micel dobrze oczyszcza twarz, to dodatkowo ją odświeża. Twarz po jego użyciu jest lekko nawilżona, przyjemna w dotyku. Mam też wrażenie, że płyn ją koi i łagodzi, staje się taka "uspokojona". Specyfik nie pozostawia na skórze lepiącej, czy tłustej warstewki.
Jest to produkt łagodny dla oczu- nie podrażnia ich i nie powoduje szczypania, co wiele płynów na moich oczach potrafi zdziałać. 

Podsumowując płyn ten jest skuteczny w swym działaniu- bez zarzutów robi to, co robić powinien, czyli oczyszcza twarz. Jednocześnie przy swej skuteczności, jest delikatny dla skóry i ie dość, że jej nie szkodzi, to delikatnie o nią dba. 

Cena: ok. 15zł/ 200ml
 
Pewnie ciekawi Was jak wypada w bratobójczym pojedynku z micelem Sylveco? Hmmm, no sama nie wiem. Lipowy Sylveco kocham, już zużyłam trzy buteleczki, ale Biolaven jest dla niego godnym rywalem. Jedyne co według mnie różni te dwa produkty w działaniu, to wydaje mi się, że wacik nasączony lipowym micelem jest bardziej miękki, lepiej sunie po twarzy... dziwne, ale ja mam takie wrażenie.  Myślę, że będę je kupowała zamiennie ;)


Znacie tego micelka?
A może poznaliście już inne produkty Biolaven?

4/17/2015

Mascara Eveline Extension Volume- dobry tusz za niewielkie pieniądze?

Hejka!

Dziś w końcu nadszedł czas na recenzję z kategorii kolorówka. Mowa będzie o kosmetyku, którego używa chyba każda z nas. Chodzi oczywiście o tusz do rzęs, przez niektórych nazywany mascarą. Produkt, który chcę Wam przedstawić i oczywiście zaprezentować, jakie daje efekty (Was też denerwuje, gdy ktoś recenzuje tusz do rzęs, a nie wstawia zdjęć pokazujących efekty?) to tusz Eveline Cosmetics- Extension Volume, Professional Make- Up, który ma nam dać ekstremalne wydłużenie i podkręcenie, ekstremalny efekt sztucznych rzęs! Uuuf, nazwa długaśna, więc może rzęsy też takie będą po jego użyciu? ;) Zaraz Wam tu wszystko wyśpiewam na jego temat ;)
Tak prezentuje się bohater niniejszego posta:
O opakowaniu nie ma co się rozwodzić, jest typowe jak na tusz, jego pojemność to 10ml.
Takie obietnice znajdziemy na opakowaniu:
Szczoteczka BOLD&FLEXY BRUSH™ , którą aplikujemy tusz jest niewielka, sylikonowa, wygodnie się nią operuje i bez problemu maluje nawet dolne rzęsy.
Moja opinia:
- tusz ma ładny, czarny intensywny kolor
- szybko zasycha na rzęsach (dlatego trzeba w miarę sprawnie nakładać na nie drugą jego warstwę i dlatego na zdjęciach zaprezentuję rzęsy już dwukrotnie pomalowane)
- nie skleja rzęs, za to ładnie je rozdziela
- wydłuża rzęsy
- co do podkręcenia, to nie jest ono jakieś spektakularne
- nie osypuje się, wytrzymuje cały dzień
- tusz za bardzo nie pogrubia rzęs, ale zauważmy, że producent tego nie obiecuje
- nie ma negatywnego wpływu na oczy, czy same rzęsy (nie powoduje pieczenia, czy łzawienia oczu, nie przyczynia się do wypadania rzęs)
- taniutki, ok. 13zł !

A na dowód moich słów prezentuję zdjęcia :)

"Gołe" rzęsy.
Rzęsy dwukrotnie pomalowane mascarą Eveline.
A tu takie porównanie rzęs pomalowanych z niepomalowanymi, chyba widać różnicę? ;)

I to by było na tyle!

Piszcie koniecznie, jak Wam się podoba efekt!
A może posiadacie tę mascarę?

4/13/2015

Olejek z jojoby, Equilibra.

Hejka!

Chyba już wszyscy wiedzą, że jestem nieanonimową miłośniczką olei i olejków- wbrew pozorom różnica między nimi istnieje i nie chodzi tu tylko o zdrobnienie słowa "olej". Nie będę się powtarzać dlaczego uważam je za fantastyczne specyfiki. Bez wstępu przejdę do recenzji kolejnego z nich. Dziś olejek z jojoby marki Equilibra.

Olejek z jojoby.

Działanie przeciwstarzeniowe, wygładzenie.

Olejek znajduje się w plastikowej, zielonej buteleczce o pojemności 100ml.
Butelka zaopatrzona jest w pompkę, która ładnie dozuje olejek, nie chlapie nim na lewo i prawo i nie zacina się.
Na opakowaniu przeczytamy tak:
Skład olejku:
Simmondsia Chinensis Oil, Helyanthus Annuus Seed Oil, Thymus Vulgaris Extract, Lavandula Angustifolia Extract, Tocopherol, Parfum.
Co w polskim tłumaczeniu oznacza:
Olej z jojoby, Olej słonecznikowy, Ekstrakt z tymianku, Ekstrakt z lawendy wąskolistnej, Witamina E, Kompozycja zapachowa.

Jak widać, nie mamy tu do czynienia z czystym olejem z jojoby. Dlatego, że jest to kompozycja, w której olej ów stanowi postawę, ale znajdziemy też inne składniki, nazwany został olejkiem z jojoby. Skład ogólnie rzecz biorąc jest bardzo przyjemny.

Zaskoczy Was, że olejek ma oleistą konsystencję? :)
Tu wyciśnięta kropelka na korek butelki.

Zapach.
Produkt ten ma specyficzny zapach, zwłaszcza jak na olejek. Jest to zapach dość intensywny, wyczuwam w nim męską nutę. Skąd taki zapach? Mój zmysł węchu podpowiada mi, że woń owa jest wynikiem połączenia tymianku i lawendy. Dla mnie jest to przyjemny zapach, przez pewien czas wyczuwalny jest na skórze. Wydaje mi się, że jednak nie każdemu się on może spodobać.
Działanie na twarz.
Do olejowania twarzy wystarczy jedna doza olejku- jest to taka większa kropelka. Ja nakładam go na żel aloesowy, po czym przez chwilę wklepuję w skórę. Wchłania się dobrze, nie pozostawia tłustego filmu. Jednak jak to produkty oleiste mają w zwyczaju, sprawia że pod palcami wyczuwalna jest jednak lekko tłustawa powłoczka. Niemniej, gołym okiem nie widać, by twarz ociekała tłuszczem :P Ja używam owego olejku na noc. Moja twarz lubi olejowanie i polubiła je także przy użyciu tego produktu. Olejek ma świetne działanie łagodzące- wszelkie podrażnienia, czy zaczerwienienia na twarzy po nocy z nim zostają złagodzone, bądź całkowicie znikają. Produkt pomaga utrzymać nawilżenie skóry i choć teoretycznie oleje nie nawilżają, to jednak rano twarz jest zauważalnie lepiej nawilżona. Stosując olejek na noc, rano budzę się z promienną, odżywioną buźką. U mojej mieszanej i bardzo kapryśnej- skłonnej do zapychania cery, olejek ów sprawdził się bardzo dobrze. Nie wywołał żadnych niepożądanych reakcji typu zapchanie, podrażnienie, czy uczulenie. Produkt przez producenta zastał nazwany przeciwstarzeniowym, ale ja takowego działania nie spostrzegłam.
Działanie na włosy.
Ha! Nie byłabym sobą, gdybym nie użyła go także na włosy. Zmywa się dość typowo, jak większość tego typu specyfiku. Ja w tym celu sięgam po restrukturyzujący szampon Equilibra, który rozprawia się z olejkiem w dwóch podejściach. Po wyschnięciu włosy są lśniące, mięsiste i wygładzone. Efekt wizualny jest super! Nie używam go na włosy często, dlatego nie wiem jaki ma wpływ na ogólny stan włosów, ale doraźne działanie w pełni mnie zadowala. Choć jest to olejek przeznaczony do twarzy, to i na obszarze włosowym się spisał ;)
Cena: 28,99zł
Dostępność: Sklep Equilibra, Stacjonarnie

Znacie ten olejek?
Lubicie takie oleiste specyfiki?
A może jak olej, to tylko czysty?

4/09/2015

Ultra odżywienie! Masło do ciała, Bielenda.

Witajcie!

Wreszcie nam się pogoda poprawiła i oby tak zostało! Aż się nie chce siedzieć w domu, gdy jest tak ładnie na dworku ;)
Pogoda pogodą, ale dbać o siebie trzeba. I ja dziś przybliżę Wam produkt, którego misją jest dbać o moje ciało. Kosmetykiem tym jest ultra odżywcze masło do ciała z drogocennymi olejkami (arganowym, abisyńskim i perilla), z serii GOLDEN OILS ultra odżywienie, Bielenda.
Masło znajduje się w plastikowym słoiczku, który mieści 200ml produktu.
 Znajdziemy na nim takie informacje:
Skład:
Pod nakrętką znajduje się dodatkowe zabezpieczenie.
Masło ma gęstą, jednak nie bardzo zbitą konsystencję.
Moja opinia:
Mimo gęstej konsystencji masło bardzo dobrze rozprowadza się na skórze. Nie trzeba go wiele, by wysmarować ciało, co wpływa na wydajność produktu. Wchłania się szybko, nie pozostawia tłustego, czy lepiącego filmu. Na skórze jednak przez pewien czas wyczuwalna jest delikatna warstewka, którą tworzy. Nie przeszkadza mi to, ponieważ ciało się nie lepi i nie ma obaw, że zatłuszczę wszystko wokół. Zapach masełka jest wyjątkowy! Z jednej strony delikatny, ale ma w sobie coś ekskluzywnego, tajemniczego ... Nie "wali po nosie" z grubej rury, a uwodzicielsko rozchodzi się wokół. Często tego typu zapachy przyprawiają mnie o mdłości, a ten jest bardzo subtelny. Chętnie przytuliłabym perfumy o takim zapachu. Jeśli chodzi o skład produktu, to już na drugim miejscu znajduje się masło Shea, są i oleje- abisyński, arganowy i perilla. NIESTETY, między jednym a drugim jest też i parafina- szkoda. Na całe szczęście składnik ten nie wywołał niepożądanych reakcji na mojej skórze- nie zapchał jej, nie pojawiły się zaskórniki itp. Masła używam codziennie, wieczorem. Częstotliwość ta wystarcza mi w zupełności. Nawet czasami mogę sobie smarowanie odpuścić i nie dzieje się nic złego. No, ale przejdźmy w końcu do tych efektów. Skóra jest bardzo dobrze nawilżona, odżywiona, gładka i przyjemna w dotyku. Masło to pielęgnuje skórę bardzo dobrze, jestem zadowolona z jego działania. 
Podsumowując jest to godny uwagi produkt. Poza zastrzeżeniem co do parafiny w składzie, to nie dostrzegam w nim żadnych wad. Ślicznie pachnie, dobrze współgra ze skórą, a co najważniejsze świetnie działa na nią. Polecam! :)
Cena: ok. 16,30zł
Znacie to masło?
Jakie są Wasze ulubione smarowidła do ciała? ;)