Witajcie Kochani ;)
Czy jest wśród Was, Drodzy Czytelnicy, ktoś, kto nie słyszał o woskach zapachowych? Nie sądzę. Nawet jestem przekonana, że większość z Was paliła w swoim kominku choć jeden taki "wynalazek". Moja kolekcja tych pachnidełek w większości składa się z wosków Yankee Candle, mam też kilka sztuk Kringle Candle, a za sprawą wakacyjnego spotkania blogerek i przesyłki od Pachnącej Wanny, miałam okazję poznać jeden z wosków Goose Creek, a mianowicie Southern Gardens (Południowe Ogrody).
Woski Goose Creek znajdują się w dość sporych plastikowych opakowaniach, które zawierają 59g produktu.
Zarówno pojemniczek, jak i wosk, podzielone są na 6 równych części, bez problemu da się odłamać cząstkę wosku.
Wydzielona część wosku idealnie pasuje do kominka i taki właśnie kawałeczek sobie odpalam.
Jak nietrudno się domyśleć, Southern Gardens to zapach kwiatowy. Nie jestem wielbicielką takich woni, jednak gdy powąchałam ów wosk "na sucho" wydał mi się całkiem inny, niż typowe zapachy kwiatowe. Po podgrzaniu go w kominku, swoje zdanie na temat jego kwiatowej odmienności podtrzymałam. W moim odczuciu Southern Gardens pachnie eleganckimi, dość wyrafinowanymi kwiatowymi perfumami. Nie jest to tani zapach z bazarku, a woń kojarząca się z perfumerią. Jednocześnie nie jest on ciężki i duszący, choć też nie zalicza się do grupy pachnideł rześkich. Zapachy Południowych Ogrodów, kojarzą mi się z tajemniczą i elegancką kobietą.
Woń ukryta w tym wosku jest na tyle intensywna, że wystarczy kostkę palić maksymalnie 30 minut i całe pomieszczenie zamienia się w ... Południowy Ogród. Zapach wyczuwalny jest także następnego dnia. Wydzielony kawałeczek wosku można palić wielokrotnie, dzięki czemu jego wydajność jest duża.
Podsumowując, kwiatowe nuty w Southern Gardens są wyczuwalne, owszem, jednak jest to woń elegancka i niepospolita. Ja ów zapach polubiłam. Moim ulubionym woskiem się nie stał, ale perfumy o takiej woni chętnie bym nabyła ;)
Cena: 22zł / 59gDostępność: Pachnąca Wanna
Lubicie kwiatowe wonie w woskach zapachowych?
Znacie Goose Creek? Które woski tej firmy polecacie?
Za kwiatowymi zapachami nie przepadam, często przyprawiają mnie o ból głowy, chociaż zdarzają się wyjątki ;)
OdpowiedzUsuńsuper, u mnie na blogu recenzja innego ich zapachu, woski są świetne
OdpowiedzUsuńJa bym go pewnie polubiła :> Mam ochotę wypróbować.
OdpowiedzUsuńuwielbiam kwiatowe zapachy, a etykieta na wieczku jest kusząca, nie miałam jeszcze żadnego wosku Kringle Candle
OdpowiedzUsuńLubię takie kwiatowe zapachy. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawią mnie te woski ;) Widzę, że bardziej przypominają Kringle niż Yankee. Chętnie bym przygarnęła!
OdpowiedzUsuńMam dwa woski tej firmy i są bardzo mocne, lepiej je dzielić jeszcze przynajmniej na pół. Zapach na pewno mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńGoose Creek? Nie słyszałam nigdy o tej firmie :(
OdpowiedzUsuńOsobiście wybieram inne nuty zapachowe, moim ulubionym aromatem odwiecznie była i jest wanilia, której nie zamienię na żadną inną :)
Zapraszam na rozdanie i zachęcam do obserwacji mojego bloga, jestem aktywną blogerką, chętnie odwiedzam i komentuję posty moich gości :)
ja lubie kwiatowe zapachy, niestety często po woskach boli mnie głowa
OdpowiedzUsuńJa raczej wolę owocowe, takie żywe zapachy!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie!
OdpowiedzUsuńmuszę przywieźć koniecznie swój kominek od rodziców!
OdpowiedzUsuńniestety nie znam jeszcze tych wosków, ale samo opakowanko już by mnie skusiło:)
OdpowiedzUsuńŚwietne te woski ;)
OdpowiedzUsuńWoski G.C maja w sobie cos pieknego :) zdecydowanie wygrywaja u mnie z Y.C :)
OdpowiedzUsuń