2/13/2018

ChillBox Luty 2018- walentynkowe pudełko-niespodzianka.


Hejka!

Kosmetycznych pudełek-niespodzianek jest na naszym rynku bardzo dużo. Swego czasu bardzo chętnie je kupowałam, emocje towarzyszące odkrywaniu tajemnicy kolejnego boxa były warte grzechu, jednak gdy przytłoczył mnie nadmiar kosmetyków, zrezygnowałam z tej zabawy.

Ostatnio skusiłam się jednak na zakup pewnego, znanego Wam zapewnie pudełka, jakim jest ChillBox. I tak oto wczoraj zagościło u mnie lutowe pudełko. Co spowodowało, że zdecydowałam się na jego zakup? Jak oceniam pudełko? Czy ostatecznie jestem zadowolona? Tego wszystkiego dowiecie się poniżej :)


Produktem, który spowodował, że postanowiłam kupić owego boxa, jest ujędrniające serum pomarańcza, Mokosh. Miałam ochotę na ten kosmetyk już od dawna. Decydując się na zakup pudełka, wiedziałam, że płacąc niewiele więcej, niż kosztuje samo serum, będę miałam jeszcze kilka innych rzeczy. Tak więc, gdy tylko pojawiła się ta podpowiedź dotycząca zawartości, wiedziałam, że pudełko będzie moje!

Bardzo ucieszyła mnie książka "Sztuka Kochania" Michaliny Wisłockiej, która znalazła się w pudełku. Swego czasu było o niej głośno, ale jakoś do tej pory nie zagościła w mojej biblioteczce. Teraz będę miała okazję zobaczyć, o co tyle szumu ;) Krem do rąk Głębokie odżywianie i regeneracja, La Cafe de Beaute, jest produktem, który również mnie ucieszył. Po pierwsze- tego typu kosmetyków nigdy za dużo, po drugie- będę miała okazję poznać nową (dla mnie) markę. Kremowy peeling do twarzy Vis Plantis, Helix Vital Care- przyda się, choć w pudełkach niespodziankach kosmetyki drogeryjne są dla mnie mało atrakcyjne. Markę lubię, tego peelingu akurat nie znam, zobaczymy jak się sprawdzi.

Batonik Buri Peri, Papagrin już został skonsumowany, może być ;) Puder do kąpieli Organique raczej mi się nie przyda, ale komuś go sprezentuję. Suszone płatki róż pewnie wypróbuję jako herbatkę.

Lampion zawsze spoko, choć jego kolor zdecydowanie nie mój. A podgrzewaczy nigdy za wiele ;-)

W pudełku znalazły się jeszcze dwa kody rabatowe.

Podsumowując, serum, książka oraz krem do rąk bardzo mnie ucieszyły. Peeling się przyda, podobnie jak płatki róż i tealighty. Gdybym dysponowała wanną, to puder do kąpieli także sprawiłby mi radość. Z lampionem zastanowię się co będzie dalej ;-) Generalnie pudełko dość dobrze wpisało się w walentynkową tematykę.
Biorąc pod uwagę moje gusta i preferencje oceniam pudełko 4/5. A patrząc na cenę i zawartość- zdecydowanie 5/5!


Znacie Chill Boxa? Kupujecie?
A może jakieś inne kosmetyczne pudełka-niespodzianki są przez Was zamawiane?
 

7 komentarzy:

  1. Super pudełko! Świetna zawartość <3
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem przyjemna zawartość, chociaż ten kolor lampionu zdecydowanie mało uspokajający ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny zestaw, bardzo ucieszyłaby mnie ta książka. czytałam ją ale ja wypożyczam z biblioteki a chciałabym ją mieć na własność.

    OdpowiedzUsuń
  4. Vis Plantis ślimakowy miałem jako serum było genialne :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat kolor lampionu wpasowałby się w odcienie ścian jakie mam w tej chwili w kuchni:) Box całkiem fajny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam tego box-a, ale zawartość robi wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Faktycznie lampion mógłby mieć bardziej stonowany odcień, tak czy inaczej, jest bardzo fajnie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za komentarz :) Zostawienie go zachęca mnie do dalszej pracy oraz odwiedzenia Twojego bloga.