Hej! :)
Tęskniłyście za mną? W końcu nie było mnie tu całą sobotę, niedzielę i poniedziałek! Także już otrzyjcie swe łzy, albowiem powróciłam :)) I zapraszam Was na pachnący post, po raz kolejny (TU pisałam wcześniej) o woskach YC słów moich przeczytacie kilka(naście).
Dziś na świeczniku (a może raczej na kominku?) będą następujące pachnidła:
Woski, o których mowa pochodzą z Mydlarni ChocoBath.
Zacznijmy od Cranberry Ice.
Jego opis: Cranberry ICE - orzeźwiający a zarazem słodki zapach mroźnej żurawiny.
Zapach ten jest uniwersalny- w jakim sensie? W sensie tym, że według mnie, jest idealny na każdą porę roku. Delikatnie słodki, ale też z nutką orzeźwiającą, ciekawe połączenie, które przyjemnie wypełnia pokój. Zapach prawdziwie żurawinowy, bardzo go polubiłam. Nie jest duszący. Szkoda tylko, że nie utrzymuje się długo w pokoju, po zakończeniu palenia:( Raczej kupię go w przyszłości.
Kolejny wosk- kolejne doznania węchowe, a więc czas na Sugared Apple.
Opisywany jest następująco: Cudownie słodkie, soczyste jabłka posypane cukrem i wanilią.
Jeden z moich ulubionych YC- zapachów. Kojarzy mi się z dobrze osłodzoną konfiturą jabłkową smażoną jesienią przez Mamę, której zapach roznosi się po całym domu. Zapach typowo słodki, w końcu jabłko z cukrem, ale absolutnie nie jest duszący. Raczej jest zapachem typowo zimowym. Lubię go również za to, że jest intensywny, niewielka ilość wystarcza, by napełnić nim pomieszczenie, a przy większej ilości, zapach utrzymuje się nieco dłużej. Sama słodycz! Aż się przy nim robię głodna :D Z pewnością jeszcze u mnie zagości :)
I jedziemy do następnego ulubieńca- November Rain.
Jego opis jest dosyć długi: NOVEMBER RAIN - deszczowy jesienny dzień wzbudza tak wiele emocji, jak ten odurzający, męski i nastrojowy zapach. Odkryjesz w nim interludium sezonu odzwierciedlone w powietrznej, odświeżającej mieszance mokrych liści oraz ciepłego bursztynu.
Dla mnie November Rain jest w tym wypadku synonimem do Facet pod Prysznicem :D Wosk ten autentycznie pachnie męskim żelem pod prysznic, tudzież perfumami. Jak wstąpię do łazienki, po braniu prysznica przez mojego Męża, to mam taka prowizorkę tego zapachu, z tym że November Rain jest nieco intensywniejszy. Niewielka ilość wystarcza by "napachnić" w pokoju, a ponadto długo się utrzymuje. Mimo, że jest to zapach mocny, o ból głowy mnie nie przyprawił. Za to o zawrót- taaak ;)) Oooj, gdyby tak pachniał deszcz listopadowy, to mógłby znów być listopad i niech pada codziennie! Wielbicielką męskich zapachów (i sobie również) polecam :)
Kolejnym woskiem, który chciałabym Wam przedstawić jest Spiced Orange.
Co o nim możemy przeczytać? Mieszanka słonecznych cytrusów przyprawionych imbirem to idealne ocieplenie zimy.
A co powiem o nim ja? Od kiedy nauczyłam się kojarzyć (bardzo ciekawa umiejętność) pomarańcze przywodzą mi na myśl Święta! I z tym zapachem jest podobnie. Gdy odpaliłam go po raz pierwszy do Świąt było nieco więcej czasu niż obecnie, ale ja już mogłam je poczuć ;) Bardzo dobre odwzorowanie pomarańczy z przyprawami- kwaskowo ostry zapach z nutką słodyczy. Lubię go, aczkolwiek szału nie robi (może dlatego, że za mało słodki?).
Ostatnim dzisiejszym bohaterem jest wosk Snow in Love.
Opis tego zapachu brzmi bardzo tajemniczo: Zakochaj się w tym zachwycającym, kremowym połączeniu aromatu lasów i zimowej świeżości.
Oooj opis tego zapachu to nie lada wyzwanie! Na początku, jest lekko ciężki, bardzo charakterystyczny, no mi osobiście przywodzi na myśl perfumy Coco Mademoiselle. Jednak gdy zapach się porządnie rozgrzeje, robi się słodkawy, ale tę perfumową nutę nadal w nim czuć. Jednym słowem, które najlepiej oddałoby jego istotę, jest TAJEMNICZY :) Kojarzy mi się z romantycznym spacerem zimową porą, przy blasku księżyca. Przypadł mi do gustu niesamowicie.
I to by było na tyle pachnącej notki :)
Woski te nabyć możecie m.in. w Mydlarni ChocoBath. Cena jednej tarty wynosi 6zł.
Osobiście uważam, że to fajna sprawa, świetny umilacz jesienno-zimowych wieczorów.
Znacie te zapachy? Macie swoich ulubieńców wśród YC?
A może jesteście na tyle wytrwałe, że udaje Wam się oprzeć przed zakupem słynnych pachnideł ?! ;))
Buziaki! :* :* :*
Mi snow in love nie podpasowal. Jestem ciekawa tego jabluszka
OdpowiedzUsuńAle mi zapachniało! ;)
OdpowiedzUsuńa ja się cieszę jak dziecko,bo wczoraj zamówiłam samplery i czekam na paczkę;)
OdpowiedzUsuńPalę sobie właśnie november rain :-)
OdpowiedzUsuńMi suggared apple i snow in love wybitnie nie podpasowały, ale widzę tu moich faowrytó pomarańczki i deszczyk, cudowności :D spróbuj christmas eve koniecznie!
OdpowiedzUsuńSnow in Love ogromnie mi się podoba! Woski YC są cudne i non stop mam ochotę na nowe :)
OdpowiedzUsuńTaaaaaak, ja jestem najbardziej wytrwała :D
OdpowiedzUsuńale cudnosci :)
OdpowiedzUsuńJa się ostatkami sił bronię przed kupnem, ale chyba niedługo ulegnę. :)
OdpowiedzUsuńa kyszz! znów te woski, których nie mam :d
OdpowiedzUsuńMam dwa pierwsze i ten drugi jest po prostu piękny i mój ulubiony i długo go czuć bardzo! :)
OdpowiedzUsuńA november rain chcę :)
bardzo lubię listopadowy deszcz
OdpowiedzUsuńZamówiłam sobie kilka zimowych wosków i już nie mogę się ich doczekać <3
OdpowiedzUsuńNovember Rain mam i bardzo lubię.
mam troszkę świeczek, ale żadną z tych:)
OdpowiedzUsuńBardzo duży opinii widziałam na temat tych cudeniek muszę sobie też je kupić bo tak zachwalacie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam YC <3
OdpowiedzUsuńja chce nowe woski! :(
OdpowiedzUsuńTe woski są wszędzie otaczają mnie ;p ;)
OdpowiedzUsuńChyba już nie ma nikogo w blogosferze, kto by ich już nie miał...
OdpowiedzUsuńhaha, ja nie mam! :D
UsuńDużo słyszałam o tych woskach,jestem ciekawa czy faktycznie są takie świetne,chyba się na nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze Yankee :(
OdpowiedzUsuńNie mam ani kominka ani wosków - chyba czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńChoruję na te woski od jakiegoś czasu, w końcu muszę kupić :)
OdpowiedzUsuń