Lato zdecydowanie czuć w powietrzu, ale nie zapominajmy, że w kalendarzu jeszcze wiosna! Dlatego ja czym prędzej spieszę do Was z recenzją balsamu, który typowo wiosenną porą używałam (choć i na teraz nie byłby zły- ale się skończył).
Przed państwem balsam do ciała z linii Melisa, marki URODA:
Tak pisze o nim producent:
Skład:
Produkt znajduje się w plastikowym opakowaniu o pojemności 200ml, zaopatrzone jest ono w pompkę.
Balsam jest białego koloru, jego konsystencja jest odpowiednia- nie za rzadka, nie za gęsta.
Moja opinia:
- higieniczne opakowanie, ułatwiające wydobycie produktu
- świeży, lekki zapach- jak dla mnie iście wiosenny!
- łatwo rozprowadza się na skórze, dzięki swej konsystencji
- dość długo się wchłania- to jego największy minus ...
- po wchłonięciu skóra robi się bardzo gładka i miękka
- dobrze nawilża skórę- nie mam co do tego zastrzeżeń
- świetna cena: 8zł w sklepie producenta- KLIK!
Balsam ten spełnia swoje zadanie, dobrze nawilża skórę, nadaje jej gładkości i miękkości. Zapach to jego duży atut, jednak długość wchłaniania to największe zastrzeżenie, jakie mam do owego produktu. Myślę jednak, że za tak niską cenę- warto wypróbować :)
Zdradzę Wam sekret- do końca maja w SKLEPIE URODA POLSKA trwa promocja- darmowa wysyłka przy zamówieniu za minimum 50zł! Biorąc pod uwagę niskie ceny produktów, to można się obkupić :D
Ale ja nie mogę... Dalej trwam w odwyku- jeszcze tylko 8 (słownie OSIEM) dni :) I będę sobie mogła kupić jakiś kosmetyk... kosmetyczek... kosmetyczunio :D
A jeszcze Wam opowiem taką anegdotkę, którą ostatnio zarzucił nam wykładowca. Nie jest ona związana z tematem, ale jak teraz nie opowiem, to zapomnę na amen, albo mi się przypomni, jak już przestanie mnie śmieszyć i wtedy też nie opowiem. A więc opowiadam, uwaga...
Wspomniany wykładowca prowadził zajęcia w innej grupie i pyta się studenciaków jakie są stany nadzwyczajne zgodnie z Konstytucją (stan wojenny, stan wyjątkowy lub stan klęski żywiołowej- przyp.aut.). No i dziewczyna mówi :
- stan wojenny, stan klęski żywiołowej ... i ...
Głos z sali:
- stan błogosławiony !
Wykładowca -.-
No i hahahaha. Tyle. Śmiejcie się ;)
Bo będzie mi smutno!
Pozdrawiam Was Kochani serdecznie!
anegdota boska:D w sumie z melisy nic nie miałam nigdy:D
OdpowiedzUsuńStan błogosławiony- leżę :D Też jeszcze nie miałam nic z tej firmy, ale dużo osób chwali ją, więc może i ja się skuszę. ;)
OdpowiedzUsuńDobre :D A co do kwestii balsamu, to już nieraz przechodziłam obok kosmetyków tej marki i zastanawiałam się, czy nie wypróbować czegoś z ich asortymentu ;)
OdpowiedzUsuńnie miałam do czynienia z tą firmą
OdpowiedzUsuńhahahahahahah ;)
OdpowiedzUsuńMoże wypróbuję ten balsam :)
OdpowiedzUsuńmają bardzo tanie kosmetyki, więc warto przynajmniej spróbować.
OdpowiedzUsuńja jestem lekko zapędzona i nie lubię czekać ,aż wchłonie się balsam... jeden już taki zalega mi w łazience-Cztery Pory Roku o zapachu jabłka i jagody.
Komuś z końca sali na żarty wzięło :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię balsamy o świeżych zapachach. Szkoda, że się długo wchłania...
ja ostatnio otworzyłam krem do twarzy z tej serii i żałuję, totalny bubel :/
OdpowiedzUsuńja mam ostatnio bzika na punkcie balsamu palmers który wonieje jak kakao:D
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam nic z tej firmy te wchłanianie mnie trochę przeraża ale chyba skuszę się kiedyś na nieego ! :)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa zapachu, bo ziołowe uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńhah, ale anegdotka xd
OdpowiedzUsuńHaha no błogosławiony też może być:D Cena świetna ale mam tyle balsamów, że do końca życia chyba nie wykorzystam ;)
OdpowiedzUsuń