Cześć Kochani! :)
Nie wiem jak Wy, ale ja latem zwiększam częstotliwość używania peelingów. Tym samym schodzą one u mnie bardzo szybko i co rusz w łazience gości u mnie inny zdzierak. Ostatnio o usuwanie martwego naskórka z powierzchni mego ciała troszczy się ... Troskliwa Brzoskwinia ;) A dokładniej rzecz ujmując- tak nazwany cukrowy peeling do ciała, Bielenda.
Peeling znajduje się w plastikowym słoiczku i jest go tam 200g. Na opakowaniu znajdują się takie informacje na jego temat:
Skład peelingu, gdzie znajdziemy nie przez wszystkich lubianą parafinę.
Pod plastikową nakrętką znajduje się dodatkowe zabezpieczenie w postaci sreberka, które daje nam pewność, że nikt w naszym peelingu nie grzebał, mówiąc dosadnie ;)
A w słoiczku znajdziemy pięknej, brzoskwiniowej barwy peeling, o dość gęstej i średnio zbitej konsystencji.
W strukturze peelingu znajdują się liczne cukrowe drobinki- nie koniecznie malutkie ;)
Moja opinia:
- peeling ma ładny i bardzo słodki brzoskwiniowy zapach, nie jest to jednak zapach świeżych brzoskwiń, a raczej jakiś cukierków/galaretki czy innych słodkopodobnych wyrobów stylizowanych na brzoskwinie, tak czy siak, choć nie stricte brzoskwiniowy, zapach jest ładny;
- po użyciu peelingu jeszcze przez długi czas czuć ten słodko-owocowy zapach w łazience;
- drobinki cukrowe (wiadomo jakiej wielkości są cukrowe ziarenka) są bardzo liczne;
- dzięki odpowiedniej zwartości składników peelingu, nie spływa on ze skóry i możemy się porządnie wymasować :D przekłada się to również na jego wydajność;
- peeling bardzo dobrze spełnia swoją rolę, jednak nie jest to najmocniejszy zdzierak jaki miałam;
- skóra po jego użyciu jest wygładzona, miękka, a tym samym przyjemna w dotyku;
- po masażu owym peelingiem jest ona lekko zaczerwieniona, ale to chyba rzecz oczywista, jeśli chodzi o peelingi mechaniczne ;)
- peeling ma wysoko w składzie parafinę, zostawia przez to na skórze delikatnie tłustawą powłoczkę- jeśli to komuś przeszkadza zawsze można ją zmyć;
- peeling mnie nie podrażnił, ani nie uczulił.
Produkt spełnia się w swojej roli, choć najmocniejszym zdzierakiem nie jest. Nadaje skórze gładkości, a swoim przyjemnym zapachem umila rytuał peelingowania ;)
Cena: ok. 15zł/ 200g
Dostępność: Drogerie Natura, Rossmann, Tesco, Real ...nawet w Biedronce kiedyś widziałam ;) itp.
Znacie ten peeling?
Jakiego obecnie "zdzieraka" używacie?
zdecydowanie wolę bardziej żelową konsystencję.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię ich peelingi :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie nienawidzę uczucia parafiny pozostającej na ciele, miałam jeden peeling tej serii i nigdy więcej.
OdpowiedzUsuńMmm uwielbiam zapach brzoskwini,jak bede w sklepie to na pewno go wezme :)
OdpowiedzUsuńzapach by kusił:D
OdpowiedzUsuńLubię te peelingi :)
OdpowiedzUsuńUżywam średnich zdzieraków, też dobrze usuwają martwy naskórek, nie przepadam jedynie za tłusta powłoczką jaką zostawiają.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam mój domowy peeling kawowy :)
OdpowiedzUsuńno ja właśnie wszystkie takie mocne zdzieraki wykończyłam i musze iść na zakupy :P
OdpowiedzUsuńMuszę go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJa miałam wersje wisniowa, ale ta parafinowa warstwa mnie przerażała!
OdpowiedzUsuńNie lubię tej powłoczki, ale ich peelingi lubię za zapachy :). Godzę to właśnie zmywając tą powłoczkę :) Ten chętnie bym poznała, mnie zawsze kuszą w peelingach zapachy :D
OdpowiedzUsuńniestety, nie kupiłabym tego peelingu właśnie przez parafinę na początku składu
OdpowiedzUsuńpeelingi to ja wszystkie! byle by ładnie pachniały i porządnie zdzierały!
OdpowiedzUsuńMusi mieć piękny zapach ;-)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale chętnie bym poznała :) lubię eksperymentować :)
OdpowiedzUsuńz Bielendy z tej serii miałam masełko i mnie uwiodło :)
OdpowiedzUsuńŚrednio przepadam za peelingami z Bielendy ;-)
OdpowiedzUsuńoj chyba muszę go kupić!
OdpowiedzUsuń